Obama wypowiadał się na ten temat na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Korei Południowej Li Miung Bakiem, który składa wizytę w Waszyngtonie.
Amerykański prezydent wyraził "głębokie zaniepokojenie" z powodu powyborczych niepokojów w Iranie. Zwrócił uwagę, że "są ludzie, którzy chcą większej otwartości, szerszej debaty, większej demokracji".
Oficjalne wyniki wyborów w Iranie mówią o wygranej, z 63 procentami głosów, dotychczasowego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Wyniki kwestionują zwolennicy jego rywala, uważanego za umiarkowanego Mir-Hosejna Musawiego. W powyborczych starciach zginęło co najmniej siedem osób.
Obama podkreślił, że ze względu na trudne relacje USA z Iranem nie chciałby, żeby uznano, że miesza się do wewnętrznych spraw tego kraju. Nie wypowiedział się też na temat Ahmadineżada ani Musawiego.
Zaznaczył, że martwi go i tłumienie protestów, które mają pokojowy charakter, i stosowanie przemocy wobec manifestantów.
Obama i Li Miung Bak omawiali w Waszyngtonie sprawę północnokoreańskiego programu nuklearnego.
pap, keb