Ilość obowiązujących Polaków aktów prawnych świadczy o słabości polskiego prawa i osób odpowiedzialnych za jego tworzenie.
30 tysięcy aktów prawnych, z których każdy liczy po kilkaset lub kilkadziesiąt artykułów, a każdy artykuł może liczyć kilka punktów. Do tego dochodzą rozporządzenia wymagane ustawami. A i ustawy mają dziesiątki nowelizacji itp. W gąszczu przepisów przeciętny Polak nie jest w stanie się połapać, zwłaszcza, że pisane są one prawniczym żargonem, niezrozumiałym dla większości normalnych zjadaczy chleba.
Trybunał Konstytucyjny co i raz musi rozstrzygać czy dany przepis jest zgodny z konstytucją. Niezależnie od kontrowersji wokół tych orzeczeń, sam fakt, że powołane jest ciało do interpretacji konstytucji świadczy o tym, że konstytucja ta napisana jest w sposób niejasny i niezrozumiały. W USA, które mają najstarszą konstytucję na świecie (z 1776 roku) Trybunału Konstytucyjnego nie ma. Konstytucja jest bowiem napisana w taki sposób, że każdy ją rozumie. Jasne są kompetencje prezydenta, sądów, gubernatorów, prokuratorów itp. Tak samo jest w Australii, Kanadzie, Nowej Zelandii i Japonii. Gdy pojawiają się sporne kwestie (np. tego czy konstytucja chroni życie od momentu narodzin czy poczęcia) głowa państwa lub szef rządu występuje z zapytaniem do Sądu Najwyższego, który daną kwestię rozstrzyga. Ale są to rzadkie przypadki W ponad 220-letniej historii USA Sąd Najwyższy zbierał się trzy razy: w 1865 roku rozstrzygał czy zgodne z konstytucją jest zniesienie niewolnictwa (orzekł, że jest), w roku 1890 – czy można stosować karę śmierci (pozostawił decyzję władzom stanowym) i po II wojnie światowej w sprawie aborcji (uznał ją za dopuszczalną). Wynika z tego, że poważny spór o interpretację przepisów konstytucyjnych ma w USA miejsce mniej więcej raz na 70 lat.
Jak mawia przysłowie, w mętnej wodzie najlepiej się ryby łapie. Ten stan rzeczy sprzyja grupom interesów, które zarabiają miliony dzięki niejasnemu prawu. Doradcy podatkowi funkcjonują dlatego, że przeciętny Polak nie jest w stanie zrozumieć jak płaci się podatki. Adwokaci, pełnomocnicy prawni, radcy prawni itp. zarabiają grube pieniądze dzięki temu, że orientują się w prawnych zawiłościach, które permanentnie się zmieniają.
Istnieje też margines, zdaje się, że wcale nie wąski, dla ciemnych interesów. Na przykład nieuczciwi urzędnicy skarbowi, którzy mogą wymuszać łapówki. Swego czasu głośno było o przypadkach, kiedy urzędnicy skarbowi grozili przedsiębiorcom doprowadzeniem ich do bankructwa dzięki temu, że mogli w dowolny sposób interpretować niejasne przepisy. Złe prawo jest też blokadą dla sprawnej administracji.
W historii tej dalszej i bliższej mamy przykłady roztropności władców w tworzeniu prawa. Król Hammurabi wprowadził w swoim państwie tylko około 200 przepisów. Cesarz Franciszek Józef, zanim przepis wprowadził, dawał go woźnemu do przeczytania. Akceptował go tylko wtedy, jeśli woźny zrozumiał, oznaczało to bowiem, że zrozumie każdy obywatel.
Przepisy muszą być jasne i zrozumiałe. Nic tak bowiem nie niszczy państwa jak właśnie złe, niezrozumiałe prawo.
Leszek Szymowski
Trybunał Konstytucyjny co i raz musi rozstrzygać czy dany przepis jest zgodny z konstytucją. Niezależnie od kontrowersji wokół tych orzeczeń, sam fakt, że powołane jest ciało do interpretacji konstytucji świadczy o tym, że konstytucja ta napisana jest w sposób niejasny i niezrozumiały. W USA, które mają najstarszą konstytucję na świecie (z 1776 roku) Trybunału Konstytucyjnego nie ma. Konstytucja jest bowiem napisana w taki sposób, że każdy ją rozumie. Jasne są kompetencje prezydenta, sądów, gubernatorów, prokuratorów itp. Tak samo jest w Australii, Kanadzie, Nowej Zelandii i Japonii. Gdy pojawiają się sporne kwestie (np. tego czy konstytucja chroni życie od momentu narodzin czy poczęcia) głowa państwa lub szef rządu występuje z zapytaniem do Sądu Najwyższego, który daną kwestię rozstrzyga. Ale są to rzadkie przypadki W ponad 220-letniej historii USA Sąd Najwyższy zbierał się trzy razy: w 1865 roku rozstrzygał czy zgodne z konstytucją jest zniesienie niewolnictwa (orzekł, że jest), w roku 1890 – czy można stosować karę śmierci (pozostawił decyzję władzom stanowym) i po II wojnie światowej w sprawie aborcji (uznał ją za dopuszczalną). Wynika z tego, że poważny spór o interpretację przepisów konstytucyjnych ma w USA miejsce mniej więcej raz na 70 lat.
Jak mawia przysłowie, w mętnej wodzie najlepiej się ryby łapie. Ten stan rzeczy sprzyja grupom interesów, które zarabiają miliony dzięki niejasnemu prawu. Doradcy podatkowi funkcjonują dlatego, że przeciętny Polak nie jest w stanie zrozumieć jak płaci się podatki. Adwokaci, pełnomocnicy prawni, radcy prawni itp. zarabiają grube pieniądze dzięki temu, że orientują się w prawnych zawiłościach, które permanentnie się zmieniają.
Istnieje też margines, zdaje się, że wcale nie wąski, dla ciemnych interesów. Na przykład nieuczciwi urzędnicy skarbowi, którzy mogą wymuszać łapówki. Swego czasu głośno było o przypadkach, kiedy urzędnicy skarbowi grozili przedsiębiorcom doprowadzeniem ich do bankructwa dzięki temu, że mogli w dowolny sposób interpretować niejasne przepisy. Złe prawo jest też blokadą dla sprawnej administracji.
W historii tej dalszej i bliższej mamy przykłady roztropności władców w tworzeniu prawa. Król Hammurabi wprowadził w swoim państwie tylko około 200 przepisów. Cesarz Franciszek Józef, zanim przepis wprowadził, dawał go woźnemu do przeczytania. Akceptował go tylko wtedy, jeśli woźny zrozumiał, oznaczało to bowiem, że zrozumie każdy obywatel.
Przepisy muszą być jasne i zrozumiałe. Nic tak bowiem nie niszczy państwa jak właśnie złe, niezrozumiałe prawo.
Leszek Szymowski