Amerykański Departament Stanu zdecydowanie odrzucił zarzuty Iranu. Biały Dom oznajmił natomiast, że prezydent Barack Obama będzie nadal popierać prawo Irańczyków do pokojowych protestów.
Jednocześnie irańskie MSZ oskarżyło przedstawicieli zachodnich mediów o to, że są rzecznikami "wichrzycieli", i ostrzegło, że "wrogowie" dostaną "szacha i mata".
Obama wyraził we wtorek "głębokie zaniepokojenie" irańskimi wyborami prezydenckimi 12 czerwca, dodając jednak, że mieszanie się przez USA w wewnętrzne sprawy irańskie nie byłoby "produktywne" i decyzja w tej sprawie należy do Irańczyków.
"Po interwencjonistycznych deklaracjach przedstawicieli USA został wezwany szwajcarski ambasador jako reprezentant interesów Stanów Zjednoczonych w Iranie i wręczono mu notę protestacyjną" - poinformowała telewizja.
Rzecznik Departamentu Stanu USA P.J. Crowley zareagował na to: "Jak powiedział prezydent, nie ingerujemy w debatę wśród Irańczyków na temat ich wyborów i tego, co po nich nastąpiło. Stany Zjednoczone nie mają z tym nic wspólnego".
Biały Dom oświadczył natomiast, że Obama będzie nadal popierać prawo Irańczyków do pokojowego protestowania przeciwko wynikowi ubiegłotygodniowych wyborów. "Prezydent będzie nadal zajmować się tymi kwestiami, dbając o to, byśmy nie mieszali się (w irańskie sprawy wewnętrzne)" - powiedział rzecznik Białego Domu Robert Gibbs.
W środowym komunikacie irańskiego MSZ, przekazanym przez agencję prasową Isna, wspomniano też o "interwencjonistycznych komentarzach niektórych przedstawicieli mediów zachodnich".
Iran tradycyjnie uważa, że prasa zagraniczna wypełnia rozkazy swoich państw. "Niektóre państwa zareagowały w sposób niestosowny, pełen wrogości i nieuprzejmy, popierając nielegalne manifestacje wbrew demokratycznym zasadom i normom. Stały się w ten sposób rzecznikami wichrzycielskiego ruchu, rzucając cień na świetlany wizerunek republiki islamskiej" - napisano w komunikacie.
Niektóre państwa zachodnie, w tym Niemcy, Francja i Wielka Brytania, postawiły pod znakiem zapytania uczciwość wyborów irańskich. Władze irańskie "radzą" tym państwom i ich mediom, by "zmieniły swoją niewłaściwą postawę wobec wydarzeń w Iranie, bo szachiści przeanalizują ich zachowanie i w odpowiednim momencie wrogowie irańskiej jedności narodowej z całą pewnością dostaną szacha i mata".
Do zerwania amerykańsko-irańskich stosunków dyplomatycznych doszło po rewolucji islamskiej w Iranie w 1979 r.
ND, PAP