Miliband odmówił zarazem odtajnienia materiałów odnoszących się do brytyjskiej polityki w sprawie metod śledczych stosowanych wobec domniemanych terrorystów, zmian w niej wprowadzonych i zasad udziału brytyjskich funkcjonariuszy w śledztwach prowadzonych przez służby innych państw (np. CIA, czy pakistańskiej ISI).
Tony Blair, premier w latach 1997-2007 w połowie 2004 roku, po opublikowaniu szokujących zdjęć z bagdadzkiego więzienia w Abu Ghraib, w liście do komisji do spraw wywiadu Izby Gmin (tzw. ISC) dał do zrozumienia, że jest świadom tej polityki.
Napisał m.in., że funkcjonariusze MI5 i MI6 (kontrwywiad i wywiad) przesłuchujący domniemanych terrorystów lub uczestniczący w takich przesłuchaniach prowadzonych przez inne służby, zamiast rozważać ewentualne skierowanie skargi na sposób, w jakim podejrzani byli traktowani, powinni złożyć odpowiednie zawiadomienie (do przełożonych)".
Wcześniej w styczniu 2002 roku, jak twierdzi "Guardian", w ramach "wojny z terroryzmem" przesłano tajnym brytyjskim służbom instrukcje, jak mają postępować w śledztwie wobec podejrzanych o terroryzm pojmanych i więzionych w Afganistanie, o których było wiadomo, że znęcano się nad nimi.
Funkcjonariuszom MI5 oraz MI6 wydano pisemne instrukcje zakazujące im osobistego angażowania się w praktyki "nieludzkiego lub poniżającego traktowania więźniów" bądź ich usprawiedliwienia.
Równocześnie powiedziano im, że nie mają żadnego obowiązku interweniować, by zapobiec takim praktykom, ponieważ więźniowie ci nie byli więzieni przez Brytyjczyków i to nie oni sprawują nad nimi kontrolę.
W sytuacji, gdy "okoliczności na to zezwalały", funkcjonariusze brytyjskich służb mogli złożyć w tej sprawie skargę.
Taka tajna polityka, w ocenie ekspertów prawnych będąca naruszeniem międzynarodowych praw człowieka, zakazujących współudziału w stosowaniu tortur, była podstawą współpracy brytyjskiego wywiadu ze służbami wywiadowczymi innych sojuszników Londynu w "wojnie z terroryzmem" - sądzi "Guardian".
Obecna praktyka udziału brytyjskich służb specjalnych dopuszczanych do śledztw przeciwko domniemanym terrorystom prowadzonym przez inne służby idzie jeszcze dalej. Jeśli podejrzany o terroryzm powie brytyjskim funkcjonariuszom w śledztwie, że był torturowany, to nie wolno im go ponownie przesłuchiwać.
Mieszkający stale w Wielkiej Brytanii muzułmanin Binyam Mohammed, zwolniony z Guantanamo, twierdzi, że był torturowany w Maroku i Afganistanie, a tamtejsze władze śledcze wykorzystały informacje, które w dobrej wierze przekazał funkcjonariuszowi brytyjskiemu.dk pap