Jarosław Urbaniak (PO), który - opierając się na wynikach kontroli NIK - przedstawił obecnym na posiedzeniu komisji posłom i gościom zastrzeżenia, co do prawidłowości wykonania budżetu Kancelarii Prezydenta, powiedział, że już dawno nie spotkał się z raportem NIK-u z tak licznymi uwagami, co do wykonania budżetu.
Podkreślił, że NIK zarzuca kancelarii nieprawidłowości formalne w dowodach księgowych polegające na tym, że brakuje ostatecznego podpisu głównego księgowego na dokumentach opiewających na kwoty przekraczające nawet 6 mln zł.
Poseł mówił, że NIK wspomina także o braku akceptacji merytorycznej, co do niektórych wydatków. "Nie ukrywam, że w związku z pewnymi doniesieniami medialnymi o dziwnych zakupach Kancelarii Prezydenta, nie zawsze w ekonomicznych opakowaniach, niektórych towarów, oraz innych gadżetów, można zadać pytanie, czy to właśnie na fakturach dotyczących tych zakupów brak jest jednego lub drugiego podpisu" - mówił Urbaniak.
Dodał, że niejasność w rozliczeniach to jeden z głównych zarzutów do sprawozdania kancelarii. W jego ocenie, zamazuje to rzeczywisty obraz gospodarki finansowej prezydenckiej kancelarii.
Urbaniak zwrócił uwagę także na rozliczenia Kancelarii Prezydenta z gospodarstwem pomocniczym. "Poważnym zarzutem jest to, że przy fakturach już realizowanych brak jest jasnych zapisów dotyczących tego, które z zaliczek są daną fakturą rozliczane" - powiedział. Jak mówił, NIK zwróciła uwagę, że może dojść do sytuacji, iż za to samo świadczenie kancelaria zapłaci dwukrotnie.
Poseł mówił, że w raporcie NIK pojawiają się także uwagi, iż zapisy księgowe oraz pewne płatności były wykonywane z opóźnieniem. Kolejnym zarzutem - dodał - wobec prezydenckiej kancelarii jest brak uzasadnienia dla zwiększenia wydatków na zakupy inwestycyjne.
Zwrócił uwagę na zwiększenie funduszu dyspozycyjnego oraz pieniędzy na "wynagrodzenia bezosobowe". Podkreślił, że w jego odczuciu przesunięcie prawie 900 tys. zł. na fundusz dyspozycyjny, a następnie wydanie ich na nagrody dla pracowników kancelarii jest naruszeniem przepisów.
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki odnosząc się do uwag NIK dotyczących możliwości dwukrotnego zapłacenia za to samo świadczenie mówił, że rozumie to, jako "pewną potencjalną możliwość, a nie, że coś takiego stwierdzono". Według niego, nigdy nie zdarzyło się, aby dwa razy zapłacono za to samo świadczenie.
Zaznaczył, że kancelaria nie zlekceważyła uwag NIK-u i od maja naprawiony został błąd braku podpisu głównego księgowego. Zwrócił także uwagę, że kancelaria zmieniła część błędnych procedur i jest w trakcie zmiany kolejnych.
Dodał, że Kancelaria Prezydenta nie kwestionuje zastrzeżeń NIK, a traktuje je, jako zwrócenie uwagi na nieprawidłowości i wskazówkę na przyszłość, by nie dopuszczać do podobnych sytuacji.
Po posiedzeniu komisji Kownacki powiedział dziennikarzom, że negatywna rekomendacja sejmowej komisji go nie dziwi.
"Komisja jest ciałem politycznym i dokonuje ocen politycznych, natomiast NIK stosuje pewne mierniki, i zgodnie z tymi regułami Izba oceniła wykonanie budżetu pozytywnie z zastrzeżeniami" - podkreślił Kownacki. Jak dodał, ubolewa nad tą oceną NIK, ale ją rozumie. "Traktuję ją, jako surową, ale sprawiedliwą i zrozumiałą" - zaznaczył.
Sejmowa komisja pozytywnie zaopiniowała natomiast w czwartek wykonanie budżetu Kancelarii Sejmu za ubiegły rok.
Jednak i w przypadku wykonania budżetu przez sejmową kancelarię NIK wskazała uchybienia. Jedno z nich polega na tym, że ani kancelaria, ani firmy, które wynajmują od niej powierzchnię (głównie restauratorzy sejmowi) nie płacą w należnej wysokości podatku od nieruchomości. Z tego tytułu - jak poinformowano na posiedzeniu komisji - straty stolicy, której należał się podatek wyniosły prawie 50 tys. zł w 2008 roku.
Przedstawiciele Kancelarii Sejmu wyjaśniali, że Kancelaria nie prowadzi działalności gospodarczej i wobec tego nie odprowadzała podatku.
Rekomendacja komisji regulaminowej zostaną teraz przekazana sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
pap, em