Zwolennicy Musawiego wezwali do nowej manifestacji w sobotę po południu. Władze Teheranu zakazały jej przeprowadzenia.
Mohtaż oświadczył, że Musawi "będzie odpowiedzialny za konsekwencje nielegalnych manifestacji".
Musawi wystosował do Rady list otwarty, w którym prosi, by "niekontrolowanym elementom w cywilu" znajdującym się wśród sił porządkowych uniemożliwić atakowanie manifestantów i niszczenie mienia obywateli. Mohtaż odrzucił te zarzuty. Powiedział, że za ataki na akademiki i obywateli odpowiada "siatka zorganizowana prawdopodobnie przez grupy powiązane z cudzoziemcami, która chce zakłócić porządek publiczny, spokój mieszkańców i przypuścić zamach na bezpieczeństwo obywateli".
Doradca przywódców opozycji powiedział wcześniej agencji AFP, że zapowiadana na sobotę manifestacja nie została odwołana mimo ostrzeżeń władz. "Nic mi nie wiadomo o tym, by manifestacja została odwołana.(...) Odbędzie się o godz. 16.00 (13.30 czasu polskiego)" - powiedział.
Amnesty International podała w piątek, że w starciach z siłami porządkowymi mogło zginąć w Iranie nawet 10 osób. Oficjalne radio irańskie informuje o 7 zabitych.pap, em