Europa - zauważa agencja Associated Press - czuje się mniej ograniczona w wywieraniu presji na Iran niż USA, których prezydent Barack Obama uczynił dialog z Teheranem jednym z założeń swojej polityki zagranicznej.
Kraje europejskie "w skoordynowanej akcji" wezwały irańskich dyplomatów do swych resortów spraw zagranicznych, by ostrzec przed kontynuowaniem przemocy wobec opozycji, protestującej przeciw sfałszowanym, jej zdaniem, wynikom wyborów prezydenckich z 12 czerwca.
Czechy, przewodzące obecnie Unii Europejskiej, wezwały w poniedziałek przedstawiciela Iranu i odrzuciły zarzuty władz w Teheranie o ingerencję. Praga wyraziła oburzenie z powodu "udokumentowanej przemocy policji wobec pokojowych demonstrantów" i wezwała inne kraje UE, by przez kanały dyplomatyczne zrobiły tak samo.
Rzecznik kanclerz Niemiec Angeli Merkel Ulrich Wilhelm, tego samego dnia odrzucił krytykę Iranu o mieszanie się w jego sprawy, mówiąc: "zażądaliśmy w zamian, by przestrzegano międzynarodowego prawa".
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy również wyraził sprzeciw wobec tłumienia protestów opozycji, chociaż zastrzegł, że należy pozostawić otwarte drzwi do negocjacji z Iranem w sprawie jego programu nuklearnego.
"Ten twardy język pozwala Europie wziąć na siebie baty za Stany Zjednoczone, które w innym wypadku byłyby łatwym celem dla irańskiego reżimu" - zauważa Associated Press.
Barack Obama wezwał w sobotę Teheran, by wstrzymał "gwałtowne i niesprawiedliwe" tłumienie demonstracji. W poniedziałek w wywiadzie tłumaczył jednak, że nie chce dostarczać pretekstu do ataków na USA.
Według Clary O'Donnell z ośrodka analitycznego European Institute for Policy Reform w Londynie, taka postawa odpowiada władzom w Iranie, które nie chcą walczyć z amerykańskim prezydentem. Zauważa ona, że obiektem ataków Teheranu stała się za to Wielka Brytania. "Łatwiej jest (Irańczykom) przedstawić Wielką Brytanię jako problem, ponieważ wiedzą oni, że w istocie krajem, z którym na koniec dnia będą mieli do czynienia, będą Stany Zjednoczone" - dodaje O'Donnell.
Wielka Brytania jako pierwszy kraj w poniedziałek nakazała ewakuację rodzin swojego personelu dyplomatycznego z Teheranu.
W tej "pierwszej konfrontacji" Europy z Iranem nie ma jednak mowy o sankcjach dyplomatycznych lub odcięciu kontaktów biznesowych - zauważa Associated Press. Iran bowiem coraz wyraźniej uznawany jest za kluczowego partnera w rozwiązywaniu regionalnych konfliktów, na przykład w Afganistanie czy Iraku. Europa ma rozległe kontakty handlowe z Iranem. Kraje unijne są też głównymi negocjatorami w rozmowach, w których starają się odwieść Teheran od rozwijania programu nuklearnego.
Sprawa wydarzeń w Iranie pojawi się na kilku najbliższych spotkaniach międzynarodowych. Szefowa MSZ Grecji Dora Bakojannis powiedziała, że na pewno będą one omawiane na spotkaniu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) na Korfu w najbliższy weekend.
ND, PAP