45-letni Jewkurow został w poniedziałek wieczorem przetransportowany samolotem sanitarnym Ił-76 rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych do Instytutu Chirurgii im. Aleksandra Wiszniewskiego w Moskwie.
Dyrektor tej placówki, profesor Władimir Fiodorow przekazał, że inguski prezydent doznał poważnych obrażeń głowy, klatki piersiowej i organów wewnętrznych, w tym pęknięcia wątroby; stracił dużo krwi. Według Fiodorowa, ranny jest w śpiączce farmakologicznej.
W nocy do kliniki, w której przebywa Jewkurow, przyjechał prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.
Do zamachu doszło w poniedziałek około 8.30 czasu moskiewskiego (6.30 czasu polskiego) na autostradzie Kaukaz w pobliżu Nazrania, największego miasta Inguszetii. Jewkurow był w drodze do stolicy Inguszetii - miasta Magas, gdzie znajduje się jego rezydencja. Wypełniony materiałami wybuchowymi samochód osobowy stojący na poboczu - lub jadący powoli poboczem - eksplodował, gdy mijała go kolumna prezydenta.
W zamachu zginęli dwaj funkcjonariusze prezydenckiej ochrony, a trzech zostało rannych. Wśród rannych jest młodszy brat prezydenta - 38-letni Uwajs Jewkurow, który dowodzi prezydencką ochroną. Również on został przewieziony do Moskwy. Jego stan - według lekarzy - też jest stabilny; nie ma zagrożenia życia.
Według wstępnych ustaleń materiały wybuchowe znajdowały się w samochodzie Toyota Camry na moskiewskich numerach rejestracyjnych. Tablice zostały skradzione w Moskwie. Samochód-pułapkę zdetonował zamachowiec-samobójca. Eksplozja miała siłę około 70 kilogramów trotylu.
Na podstawie fragmentów kości i ciała, znalezionych na miejscu zamachu, eksperci próbują ustalić płeć i wiek sprawcy. Nie wykluczają, że za kierownicą samochodu-pułapki była młoda kobieta. Szczątki zostaną poddane ekspertyzie DNA.
W momencie zamachu Jewkurow jechał opancerzonym Mercedesem-W221, podarowanym mu przez rosyjskiego ministra obrony Anatolija Sierdiukowa. Grubość stalowego pancerza w aucie wynosiła 6 milimetrów, a szyb - 43,5 milimetra. Pojazd taki waży o tonę więcej niż auto seryjne.
W wyniku eksplozji samochód wpadł do rowu po lewej stronie szosy i stanął w płomieniach. W ocenie specjalistów, tak potężnego wybuchu nie wytrzymałby nawet czołg.
ND, PAP