Kaczmarek nie zeznawał jako świadek w "seksaferze"

Kaczmarek nie zeznawał jako świadek w "seksaferze"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie doszło w piątek do przesłuchania b. ministra SWiA Janusza Kaczmarka jako świadka w toczącym się przed piotrkowskim sądem procesie w tzw. seksaferze w Samoobronie. Rozprawa nie odbyła się ze względu na zły stan zdrowia przebywającego w areszcie b. posła Samoobrony Stanisława Łyżwińskiego.

Kaczmarek nie kryje zaskoczenia, że został wezwany na świadka, bo to - w jego ocenie - strata czasu i jego, i sądu.

Proces w tzw. seksaferze toczy się przed piotrkowskim sądem za zamkniętymi drzwiami. Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a lider Samoobrony Andrzej Lepper o "żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek partii. Lepperowi grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu do 10 lat więzienia.

Sąd wezwał Kaczmarka na świadka na wniosek prokuratury. Ma on zostać przesłuchany w związku z informacją podaną przez "Dziennik", iż Kaczmarek zasugerował na tajnym posiedzeniu sejmowej komisji do spraw nacisków, że Lepper miał dostać dzięki Zbigniewowi Ziobrze próbkę DNA dziecka Anety Krawczyk. Miał ją wykorzystać, by poza Polską ustalić, czy jest jego ojcem.

Janusz Kaczmarek przyjechał w piątek do sądu. Przyznał, że jest zaskoczony wezwaniem na świadka w tej sprawie. Zaprzeczył też informacjom "Dziennika" "W moim przekonaniu to strata czasu mojego i strata czasu sądu. +Dziennik+ po raz kolejny pisze jakieś rewelacje, które zupełnie nie mają odzwierciedlenia w moich wyjaśnieniach przed sejmową komisja śledczą" - powiedział Kaczmarek.

Dodał, że warto byłoby najpierw spojrzeć w materiał śledczy komisji a są takie możliwości, i dopiero później wzywać świadka w oparciu o gazetowe informacje. Kaczmarek ponownie ma stawić się w piotrkowskim sądzie 6 lipca.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania jego DNA to wykluczyły. Badaniom DNA - na prośbę prokuratury - poddał się wówczas również Lepper. Test wykluczył, by był ojcem tego dziecka.

Proces w tzw. seksaferze toczy się przed sądem od ponad roku. Ostatnie rozprawy były jednak odwoływane ze wzlędu na zły stan zdrowia Łyżwińskiego, który niemal od dwóch lat przebywa w areszcie. Obaj oskarżeni politycy nie  przyznają się do winy i dotąd nie składali wyjaśnień. Jak dowiedziała się PAP na  kolejnej rozprawie - którą wyznaczono na poniedziałek - składanie wyjaśnień ma  rozpocząć Andrzej Lepper.

ND, PAP