Napieralski : dyskusja powinna toczyć się wewnątrz partii, a nie w mediach

Napieralski : dyskusja powinna toczyć się wewnątrz partii, a nie w mediach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Napieralski fot. Adam Chelstowski/FORUM 
Dyskusja o wewnętrznych sprawach SLD nie powinna odbywać się na łamach mediów - tak w sobotę szef Sojuszu Grzegorz Napieralski skomentował decyzję Zarządu Krajowego SLD o zawieszeniu na trzy miesiące w prawach członka partii byłego europosła SLD Andrzeja Szejny w związku z jego wypowiedziami.
"Dyskusja i debata szczególnie, jeśli ma być prawdziwa, musi się odbywać w strukturach Sojuszu, a nie na łamach mediów - powiedział Napieralski podczas konferencji prasowej w Warszawie po posiedzeniu Rady Krajowej Sojuszu.

Szejna został w piątek decyzją Zarządu Krajowego SLD zawieszony w prawach członka partii na 3 miesiące - poinformował w sobotę rzecznik partii Tomasz Kalita. Sprawa Szejny została także skierowana do sądu partyjnego.

W niedawnym wywiadzie dla "Dziennika" Szejna krytycznie ocenił wynik wyborczy SLD, powiedział m.in., że Sojusz "zmienia się w sektę". "Dziś Napieralski uważa, że ma absolutną rację. A co najgorsze, utrwalają go w tym koledzy. Oni uprawiają takie sekciarstwo: tego, co nie jest z nimi, trzeba wyciąć" - mówił Szejna.

W wywiadzie Szejna zarzucił także Napieralskiemu, że wsparł finansowo Joannę Senyszyn, aby to ona uzyskała mandat europosła w Krakowie. "Dostała na kampanię ok. 200 czy 300 tys. zł. Sekretarz generalny Marek Nawrot powiedział mi, że to pożyczka. To ja się pytam, jak ona teraz zamierza te pieniądze oddać? Nie może z powrotem przelać takiej sumy na konto partii, bo zabrania tego prawo. To może rozda te pieniądze kolegom i oni będą to wpłacać? A może partia jej te pieniądze, które pochodzą m.in. z naszych składek, po prostu dała? Ta sytuacja ociera się o działalność nielegalną" - mówił w wywiadzie Szejna.

Szef SLD zapewniał, że wszyscy kandydaci na listach SLD-UP otrzymali jednakowe środki finansowe na kampanię.


Kilkunastoprocentowy wynik SLD w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest dobry, ale nie ma miarę możliwości i ambicji - ocenił Napieralski podczas sobotniego posiedzenia Rady Krajowej partii.

"To za mało, aby wygrywać wybory samorządowe czy prezydenckie" - podkreślił Napieralski. W czerwcowych eurowyborach SLD (startujący w koalicji z UP) zdobył 12,34 proc. głosów, co dało 7 mandatów.

Według szefa Sojuszu, partia musi wyciągnąć z tego wnioski przygotowując się do kolejnych kampanii, w tym przyszłorocznej kampanii prezydenckiej. "Jako przewodniczący formacji walczącej z dyskryminacją powiem tak: kobieta może być również dobrym prezydentem jak mężczyzna" - zaznaczył Napieralski.

Politycy Sojuszu, z którymi rozmawiała PAP, nieoficjalnie przyznawali, że może to oznaczać, iż Sojusz w przyszłorocznych wyborach prezydenckich zaproponuje start jakiejś kobiecie. Może to być na przykład b. szefowa kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego, a dziś wiceprzewodnicząca SLD Jolanta Szymanek-Deresz. Sama Szymanek-Deresz powiedziała, że na razie za wcześnie na deklaracje w tej sprawie.

Napieralski oceniał, że po wyborach do PE "Polacy nie mają cienia wątpliwości, kto dzisiaj jest prawdziwą lewicą". Jak zapewniał, Sojusz jest otwarty do współpracy z innymi ugrupowaniami lewicowymi. "SLD zaprasza wszystkich ludzi lewicy i wszystkie środowiska do wielkiego >okrągłego stołu< lewicy" - powiedział.

Szef Sojuszu podkreślił, że wokół jego partii powinna zostać zbudowana "silna lewica - alternatywa dla dwóch prawicowych partii". "Żadne środowisko, żaden człowiek, żaden pomysł po lewej stronie sceny politycznej nie może być dziś zmarnowany" - zaznaczył lider SLD.

Po wystąpieniu Napieralskiego posiedzenie Rady Krajowej SLD zamknięto dla dziennikarzy.

Według nieoficjalnych informacji od uczestników spotkania, niektórzy działacze SLD krytykowali przebieg kampanii. Jeden z działaczy z Mazowsza narzekał na brak centralnej kampanii Sojuszu i oceniał, że wynik jaki partia uzyskała, to efekt ciężkiej pracy poszczególnych kandydatów w terenie.

Jeden z posłów Sojuszu uznał z kolei, że zabrakło wystarczającego porozumienia między centralą partii, a regionami, Zarząd Krajowy zbierał się zbyt rzadko, przekaz Sojuszu w kampanii był "wadliwy".

Zarzuty te - jak relacjonował PAP jeden z uczestników posiedzenia - odpierał Napieralski, mówiąc, że mógł zwoływać posiedzenia Zarządu Krajowego, ale uznał, że w trakcie kampanii miejsce liderów partii jest w terenie.

Sobotnie posiedzenie Rady Krajowej poprzedziło burzliwe piątkowe spotkanie zarządu Sojuszu, który zdecydował o zawieszeniu na trzy miesiące w prawach członka partii byłego europosła SLD Andrzeja Szejny w związku z jego wypowiedziami. Według informacji PAP ze źródeł zbliżonych do władz Sojuszu, podczas posiedzenia zarządu reprymendę dostali także Ryszard Kalisz (za słowa, że szefowi Sojuszu "brak charyzmy) oraz Janusz Krasoń (za krytykę pomysłu, by przewodniczący Sojuszu kierował też klubem Lewicy).

Szejna w niedawnym wywiadzie dla "Dziennika" krytycznie ocenił wynik wyborczy SLD, powiedział m.in., że Sojusz "zmienia się w sektę". "Dziś Napieralski uważa, że ma absolutną rację. A co najgorsze, utrwalają go w tym koledzy. Oni uprawiają takie sekciarstwo: tego, co nie jest z nimi, trzeba wyciąć" - mówił.

W wywiadzie Szejna zarzucił także Napieralskiemu, że wsparł finansowo Joannę Senyszyn, aby to ona uzyskała mandat europosła w Krakowie. "Dostała na kampanię ok. 200 czy 300 tys. zł. Sekretarz generalny Marek Nawrot powiedział mi, że to pożyczka. To ja się pytam, jak ona teraz zamierza te pieniądze oddać? Nie może z powrotem przelać takiej sumy na konto partii, bo zabrania tego prawo. To może rozda te pieniądze kolegom i oni będą to wpłacać? A może partia jej te pieniądze, które pochodzą m.in. z naszych składek, po prostu dała? Ta sytuacja ociera się o działalność nielegalną" - mówił w wywiadzie Szejna.

W sobotę Szejna przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że jego wywiad dla "Dziennika" był "emocjonalny" i źle się stało, że swoimi uwagami na temat kampanii wyborczej podzielił się najpierw z mediami, zamiast z Radą Krajową partii. Sprawa Szejny trafiła do sądu partyjnego.

Napieralski podkreślał zaś, podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady, że dyskusja o wewnętrznych sprawach SLD nie powinna odbywać się na łamach mediów. "Dyskusja i debata szczególnie, jeśli ma być prawdziwa, musi się odbywać w strukturach Sojuszu, a nie na łamach mediów" - oświadczył, pytany o decyzję o zawieszeniu Szejny.

Wcześniej Napieralski zapewniał też, że wszyscy kandydaci na listach SLD-UP otrzymali jednakowe środki finansowe na kampanię.

pap