Był to piąty pojedynek tych zawodniczek. Po raz czwarty lepszą okazała się Amerykanka, która uległa Radwańskiej tylko za pierwszym razem w 2006 roku w Luksemburgu, gdzie wystąpiła z niedoleczoną kontuzją kolana. Później wygrywała z nią w wielkoszlemowym US Open w ubiegłym sezonie, a w tym roku w Miami i Rzymie.
Początek wtorkowego pojedynku był bardzo jednostronny. Silniejsza fizycznie i wyższa Williams konsekwentnie atakowała każdą piłkę odegraną przez Polkę często podejmując ryzyko. Natomiast krakowianka długo nie potrafiła znaleźć sposobu na powstrzymanie bardziej utytułowanej rywalki.
Skutkiem takiego obrazu gry było łatwe prowadzenie Amerykanki 5:0, uzyskane dzięki dwóm przełamaniom serwisu przeciwniczki. Radwańska po raz pierwszy zdołała wygrać własnego gema na 1:5. W kolejnym Williams miała trzy asy i zakończyła partię przy pierwszym setbolu, po 27 minutach.
Polka zdobywała punkty głównie wtedy, gdy na chwilę udawało jej się przejąć inicjatywę w grze z głębi kortu i rozprowadzała rywalkę po korcie. Brakło jej jednak trochę konsekwencji, by przez dłuższy okres czasu prowadzić wymiany. Zawiodła ją jedna z najmocniejszych broni - dropszot, bo do większości tych zagrać przeciwniczka dochodziła, a takze pierwszy serwis, bo drugie podanie stawało się łatwym łupem dla Williams.
Na otwarcie drugiego seta Radwańska po raz drugi we wtorek wygrała swojego gema i po raz pierwszy w meczu objęła prowadzenie, a nawet podwyższyła je na 2:0 po nieoczekiwanym "breaku". Jednak w sześciu kolejnych gemach znów pozwoliła przejąć inicjatywę w grze Amerykance, która zakończyła spotkanie własnym serwisem, wykorzystując pierwszą z dwóch piłek meczowych.
W sumie Polka popełniła 12 niewymuszonych błędów, o sześć mniej od rywalki, ale zdecydowanie gorzej wypadła w statystykach wygrywających uderzeń 6:29. Miała słabą skuteczność pierwszego podania na poziomie 43 procent, podczas gdy Williams 80, a także pięć asów i jeden podwójny błąd (krakowianka dwa błędy).
"Pierwszy set był w moim wykonaniu niemal perfekcyjny. Generalnie jednak nie mam prawa narzekać. Jestem w półfinale Wimbledonu, a to był mój cel przed rozpoczęciem turnieju" - powiedziała Venus Willams.
"Venus serwowała i uderzała piłkę strasznie mocno. Dziś jak dla mnie - za mocno. Zresztą w ogóle grała tak dobrze, że trudno było coś zrobić. Jeśli utrzyma taką dyspozycję, wygra Wimbledon po raz kolejny" - oceniła Agnieszka Radwańska.
Porażka w ćwierćfinale oznacza premię w wysokości 106 250 funtów oraz 500 punktów do rankingu WTA Tour. Radwańska powtórzyła w Londynie swój najlepszy wynik sprzed roku, a także po raz trzeci w karierze wystąpiła w wielkoszlemowym ćwierćfinale - pierwszy raz osiągnęła go w styczniu 2008 roku w Australian Open. W Wimbledonie zadebiutowała w jednym z czterech najważniejszych turniejów w sezonie, gdy w 2006 roku otrzymała "dziką kartę" od organizatorów, rok po triumfie w rywalizacji juniorek.
Natomiast Williams zmierza po szósty tytuł w tej imprezie, bowiem była tu najlepsza w latach 2000-2001, w 2005 roku i w dwóch ostatnich sezonach.
pap, keb