Sąd Okręgowy w Warszawie zaczął postępowanie dowodowe w tym trwającym od września 2008 r. procesie. Pierwszym świadkiem był 68-letni Puchała, który w 1981 r., jako szef oddziału gotowości bojowej Sztabu Generalnego WP, brał udział w przygotowaniach do stanu wojennego.
Zeznał on, że z ideą stanu wojennego po raz pierwszy zetknął się w lutym 1981 r. Dodał, że w marcu polskie władze odrzuciły przedstawione przez ZSRR propozycje dokumentów nt. stanu wojennego. "Uznano je za wariant skrajny, bo przewidywały zawieszenie nawet konstytucji PRL i wprowadzenie dyktatury wojskowej; były to restrykcje dalej idące niż przewidywał to wariant polski" - dodał świadek.
Podkreślił, że plany stanu wojennego "przygotowano nad Wisłą", a prace koordynował sekretariat Komitetu Obrony Kraju, kierowany przez niedawno zmarłego ówczesnego wiceszefa MON gen. Tadeusza Tuczapskiego (był jednym z oskarżonych).
Świadek przyznał, że jeden z wariantów stanu wojennego przewidywał "metodę pełzającą", bez ogłaszania go na obszarze całego kraju. Według świadka, nie rozpatrywano zaś wariantu, w którym na pomoc polskim władzom przychodzą wojska radzieckie. "Ten wariant w ogóle nigdy nie był brany pod uwagę" - oświadczył Puchała.
Dodał, że nie było żadnych planów odparcia ewentualnej inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Polskę. "Nie można było planować działań przeciw sojusznikom, bo o tym natychmiast wiedziałyby wszystkie służby działające na terytorium Polski" - powiedział Puchała. Jego zdaniem to "stan wojenny służył zapobieżeniu takiej inwazji". Według niego groziła ona Polsce zarówno w 1980 r., jak i w 1981 r. (IPN uważa, że realna była ona tylko pod koniec 1980 r.).
W Polsce stacjonowała radziecka broń jądrowa, a przez nasz kraj przebiegały drogi łączności, dlatego wyłączenie Polski z obszaru strategicznego Układu Warszawskiego byłoby pretekstem do inwazji - ocenił Puchała. Dodał, że w Sztabie Generalnym WP dobrze zdawano sobie z tego sprawę.
Jego zdaniem, tak samo uważał płk Ryszard Kukliński - pracujący wraz z Puchałą nad planami stanu wojennego oficer sztabu, a zarazem amerykański szpieg, ewakuowany przez CIA na miesiąc przed 13 grudnia 1981 r. "Po jego wyjeździe nic w planach nie zostało zmienione, a o stanie wojennym on wiedział wszystko" - zeznał Puchała.
Świadek opisał swą wizytę w ZSRR w grudniu 1980 r., gdy sztab generalny armii radzieckiej przygotowywał wielkie ćwiczenia "Sojusz'81" z udziałem rekordowej liczby ok. 300 tys. żołnierzy. Puchała podkreślił, że takie ćwiczenia zawsze organizowało dowództwo wojsk Układu Warszawskiego. "Według naszej oceny, ćwiczenie to miało podobny charakter jak przed inwazją na Węgry w 1956 r., na Czechosłowację w 1968 r. czy na Afganistan w 1979 r." - dodał. Oświadczył, że ćwiczenie w końcu nie odbyło się dzięki "usilnym staraniom Jaruzelskiego i Kani".
Teraz w procesie nastąpi wakacyjna przerwa, po której 9 września Puchała dokończy zeznania.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach oskarżył dziewięć osób. Obecnie - po wyłączeniu spraw trzech oskarżonych i śmierci dwojga innych - w procesie zostało czworo podsądnych. W procesie zarzuty odpierali wcześniej: b. I sekretarz PZPR, b. premier i b. szef MON 85-letni gen. Wojciech Jaruzelski, b. I sekretarz KC PZPR 82-letni Stanisław Kania, b. szef MSW 83-letni gen. Czesław Kiszczak (nieobecny w piątek) oraz b. członkini Rady Państwa PRL 79-letnia Eugenia Kempara.
Sąd nie rozpatrzył jeszcze wniosków oskarżonych o wezwanie świadków. Jaruzelski wniósł o powołanie ich 26, w tym m.in. Stanisława Cioska i innych przedstawicieli władz. Kiszczak chce wezwania wszystkich wiceministrów z MSW, szefów departamentów i biur oraz komendantów wojewódzkich MO. Kania uznał zaś, że w gronie świadków brakuje ludzi Solidarności. Zwrócił się do sądu o rozważenie wezwania m.in. Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego, Bogdana Borusewicza, Zbigniewa Bujaka, Władysława Frasyniuka, Adama Michnika.
pap, keb