Prokurator domagał się dla 76-letniego Sławomira R. kary pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i dwuletniego zakazu wykonywania zawodu. Według prokuratury, lekarz m.in. sądowy z ponad 40-letnią praktyką w przychodni na stołecznej Pradze, jesienią 2005 r. w zwolnieniu dla Rywina poświadczył nieprawdę co do "rzekomego stwierdzenia wysokiego ciśnienia", choć "stan jego zdrowia nie dawał do tego podstaw".
Dzięki zwolnieniu Rywin nie stawił się na zarządzonych przez Sąd Okręgowy w Warszawie badaniach lekarskich, które miały ustalić, czy może on odbywać karę 2 lat więzienia za pomocnictwo w płatnej protekcji wobec Agory. Nieobecność Rywina na tych badaniach sąd uznał za nieusprawiedliwioną i zarządził jego powrót do więzienia.
W sprawie lekarza prokuraturę o możliwym przestępstwie zawiadomił sąd. Jego uwagę zwróciło, że mieszkający w Konstancinie pod Warszawą Rywin udał się do lekarza na Pragę, a lekarz wpisał, że Rywin nie może stawić się na badania, choć dodał, że "może chodzić". Sąd uznał wtedy, że Rywin uchyla się od badań lekarskich, przez co utrudnia postępowanie wykonawcze.
W uzasadnieniu czwartkowego orzeczenia sąd podkreślił, że z zeznań świadków i z dokumentacji lekarskiej nie wynika ponad wszelką wątpliwość, iż Sławomir R. miał świadomość, że Rywin miał stawić się na badania w zakładzie medycyny sądowej.
- Wręcz przeciwnie oskarżony był przekonany, że Lew Rywin ma stawić się na wezwanie sądu na rozprawie - zaznaczył sąd. Dodał także, iż z opinii biegłych wynika, że stan zdrowia Rywina uniemożliwiał mu stawiennictwo na rozprawach sądowych, gdyż ma ono inny charakter niż stawiennictwo na badaniach. Jest bardziej stresujące i może mieć negatywne skutki dla osoby, która cierpi na ciężką niewydolność układu krążenia.
- W związku z tym oskarżony wystawiając zaświadczenia o niezdolności Lwa Rywina do stawiennictwa na wezwanie sądu nie poświadczył nieprawdy, gdyż faktycznie - jak wynika z opinii biegłych - Lew Rywin nie mógł stawić się na rozprawę - podkreślił sąd.
W jego ocenie, chybiony jest także zarzut, że Sławomir R. działał w celu utrudnienia postępowania. Z dowodów nie wynika również, że lekarz zawarł z Rywinem jakiekolwiek porozumienia. Sąd orzekł natomiast, że Sławomir R. poświadczył nieprawdę w dokumentacji lekarskiej co do wartości ciśnienia krwi Rywina, wpisując, że wynosiło ono 250/130. Zdaniem biegłych, ciśnienie nie mogło dojść do takich wartości, ponieważ w takiej sytuacji Rywin m.in. nie mógłby sam się poruszać, ani oczekiwać kilkadziesiąt minut na wizytę u lekarza. Również sam Rywin zeznał, że jego ciśnienie nie było tak wysokie.
- Pan doktor został uniewinniony od wszystkich podstawowych zarzutów. Pozostała kwestia wpisanych wartości ciśnienia, sąd uznał, że pan doktor błędnie to ciśnienie wpisał, jesteśmy przeciwnego zdania, będziemy się zastanawiać, co z tym zrobić - powiedział dziennikarzom obrońca Sławomira R. Maciej Żbikowski.
W sprawie lekarza prokuraturę o możliwym przestępstwie zawiadomił sąd, który uznał nieobecność Rywina na badaniach za nieusprawiedliwioną. Jego uwagę zwróciło, że mieszkający w Konstancinie pod Warszawą Rywin udał się do lekarza na warszawską Pragę, a lekarz wpisał, że Rywin nie może stawić się na badania, choć dodał, że "może chodzić". Sąd uznał wtedy, że Rywin uchyla się od badań lekarskich, przez co utrudnia postępowanie wykonawcze. Powtórzenie całej procedury nakazał w maju 2005 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie, zwalniając Rywina z więzienia, w którym spędził on 43 dni. W listopadzie 2005 r. Rywin trafił ponownie do więzienia. W listopadzie 2006 r. sąd zgodził się na przedterminowe zwolnienie go z odbywania kary.
Obecnie producent filmowy ponownie przebywa w areszcie w związku ze sprawą prowadzoną przez łódzką prokuraturę. W trwającym od 2007 roku śledztwie w sprawie korupcji, płatnej protekcji i fałszowania dokumentacji medycznej, na podstawie której sądy decydowały o odraczaniu wykonania kar lub nieosadzania w aresztach osób podejrzanych o popełnienie przestępstw przesłuchano już ok. 100 osób.
Szeroko zakrojone śledztwo opiera się na zeznaniach świadka koronnego Konrada T., który przez lata miał załatwiać fikcyjne zwolnienia lekarskie i tworzyć fałszywą dokumentację medyczną. Śledztwo ma charakter rozwojowy. Do tej pory zarzuty usłyszało 18 osób, 15 z nich przebywa w areszcie. Wśród nich są m.in. adwokaci - Andrzej W., Andrzej P. oraz Robert D.ND, PAP/bcz, dar