Media w Ameryce Łacińskiej nie oczekują jednak, aby miała się zakończyć jakimkolwiek konkretnym wynikiem próba negocjacji między nowymi władzami honduraskimi a przedstawicielami prezydenta Zelayi.
Dwie delegacje, każda złożona z czterech osób, mają zakończyć w piątek "pierwszą fazę" rozpoczętych poprzedniego dnia negocjacji prowadzonych w pałacu prezydenta Kostaryki w San Jose. Prezydent Oscar Arias podjął się mediacji między obu stronami, ale nie udało mu się doprowadzić do bezpośredniego spotkania prawowitego szefa państwa honduraskiego Manuela Zelayi z "prezydentem de facto", jak określa go prasa latynoamerykańska, Roberto Michelettim.
Zelaya i Micheletti przybyli w czwartek do siedziby prezydenta Ariasa, ale nie doszło do ich spotkania i opuścili ją tego samego dnia.
Mediacje rozpoczęte w znacznej mierze z inicjatywy amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton wenezuelski prezydent Hugo Chavez nazwał w piątek "pułapką". Uważa on, że był to sposób, aby pozwolić zyskać na czasie sprawcom wojskowego zamachu stanu w Tegucigalpie.
Tego samego zdania jest sekretarz generalny Konfederacji Pracujących Hondurasu, Juan Barahona, który przewodzi Blokowi Ludowemu popierającemu obalonego prezydenta.
Tymczasem prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, który wypowiedział się na ten temat po zakończeniu szczytu G8 we włoskim mieście L'Aquila, potępiając wojskowy zamach stanu zadeklarował się jednocześnie jako zwolennik "dialogu politycznego" w Hondurasie.
"To zaś wymaga czasu" - dodał Lula.
"Całkowite poparcie" dla prób negocjacji między stronami wyraziła także w piątek w Brukseli Unia Europejska.
Niektóre kraje Ameryki Łacińskiej "zastanawiają się" nad zablokowaniem wszelkiej pomocy finansowej dla bardzo osłabionej wskutek izolacji po zamachu stanu honduraskiej gospodarki. Siedem wpływowych amerykańskich organizacji przedsiębiorców zwróciło się do prezydenta Baracka Obamy, aby nie ograniczał handlu z Hondurasem po zamachu stanu w tym kraju.pap, keb