Powtarza się scenariusz, który znamy z pierwszej wojny w Gruzji: ruchy wojsk, ostra retoryka i incydenty, jest dokładnie tak, jak w roku 2008 - informuje Rzeczpospolita.
Separatystyczna Abchazja oskarżyła władze w Tbilisi o wysyłanie nad jej terytorium samolotów szpiegowskich i prowadzenie przygotowań do wojny. W podobnym tonie wypowiadają się od kilku dni moskiewscy generałowie, alarmując, że Gruzja znowu podnosi głowę – odbudowuje swój wojskowy potencjał i "przygotowuje się do agresji".
Oskarżenia pod adresem Gruzji, które mogą stanowić pretekst do ataku na jej terytorium, to tylko jeden z wielu niepokojących sygnałów. Na początku lipca Rosja przeprowadziła wielkie manewry Kaukaz 2009. Kierował nimi generał Nikołaj Makarow, ten sam, który dowodził zeszłoroczną ofensywą na Gruzję.
Sygnałem alarmowym może również być wycofanie międzynarodowych obserwatorów z separatystycznej Abchazji i Osetii Południowej po zawetowaniu przez Rosję rezolucji przedłużającej ich misję.
rzeczpospolita, keb