Walka trwała 12 minut. Polak, który był zdecydowanym faworytem, miał wyraźną przewagę i praktycznie cały czas atakował. Jego dominacja nie podlegała dyskusji, wykorzystywał przewagę umiejętności, szybkości i celności.
"Wchodzę do ringu, aby pokazać dobry boks, a nie myślę o tym, kiedy skończy się pojedynek" - powiedział Adamek, który drugi raz skutecznie bronił pasa IBF.
Gunn, mimo buńczucznych zapowiedzi, nie nastawił się na wojnę na ciosy, skupiając się przede wszystkim na defensywie. Schodził nisko na nogach, opuszczał głowę i w ten sposób próbował unikać silnych uderzeń Adamka. Polski pięściarz bez trudu znalazł jednak receptę na taką formę obrony, bowiem wiele razy "wstrząsnął" przeciwnikiem.
W czwartym starciu Adamek zasypał Gunna gradem ciosów, zaś oszołomionego Amerykanina przed nokautem uratował gong na przerwę. Sędzia nie zezwolił mu na kontynuowanie jednostronnej potyczki, obawiając się ciężkiej kontuzji, co spotkało się z protestem Gunna i jego sekundantów.
Sklasyfikowany na 15. miejscu w rankingu IBF Gunn i tak mógł być zadowolony, ponieważ dzieli go od Polaka kilka klas różnicy, a jednak wytrzymał cztery rundy, a poza tym ani razu nie był liczony. Przed konfrontacją nie brakowało głosów, że znacznie wcześniej zostanie odesłany do narożnika.
Mistrz świata IBF nie pozwolił pretendentowi na zbyt wiele. Gunn ani razu nie zaskoczył Adamka "świstakiem", jak o ciosach bez przygotowania mówi trener zawodnika pochodzącego z Gilowic Andrzej Gmitruk.
33-letni Adamek odniósł 38. zwycięstwo w zawodowej karierze. Dotychczas przegrał jedną walkę. Trzy lata starszy Gunn legitymuje się rekordem 21-4-1.
Dla polskiego pięściarza pojedynek w Prudential Center w Newark był "rozgrzewką" przed wyzwaniami ze znacznie silniejszymi rywalami. Ponownie napływają informację, iż być może za parę miesięcy zmierzy się z legendarnym czempionem Bernardem Hopkinsem (USA). "Jeśli nie będzie dobrych propozycji walk, przeniosę się do kategorii ciężkiej" - zapowiedział Adamek.pap, keb