Zakaz w kraju znanym z dużej liczby palaczy wszedł w życie o północy z soboty na niedzielę pomimo protestów właścicieli barów i kawiarni, którzy obawiają się, że zrujnuje to ich interesy i tak już dotknięte przez kryzys gospodarczy.
"Kraj obudził się dziś rano po przeprowadzeniu papierosowej rewolucji" - napisał w artykule redakcyjnym dziennik "Radikal". "Rozpoczęło się życie bez papierosów" - głosił nagłówek w "Milliyet".
Na znanej z barów, fast foodów i pijalni piwa ulicy Sakarya w Ankarze właściciele tych miejsc przeprowadzili krótki protest, twierdząc, że zakaz palenia naraża ich na bankructwo.
"Wszystko jest dobrze latem, kiedy możemy wyjść i usiąść na zewnątrz. Ale zimą będzie problem - powiedział jeden z nich. - Obawiam się, że ostatecznie będziemy musieli zamknąć lokal. Szkoda, bo zatrudniamy 15 osób".
Rząd premiera Recepa Erdogana rozszerzył zakaz palenia, który obowiązywał już w biurach, środkach komunikacji publicznej i centrach handlowych, aby zmniejszyć liczbę palaczy i zredukować efekt biernego palenia. Zdaniem rządu obowiązujący dotychczas zakaz zmniejszył liczbę palaczy o 7 proc.
Zgodnie z nowymi przepisami klienci łamiący zakaz będą ukarani grzywną w wysokości 69 lir (około 45 dol.). Natomiast właściciele niewymuszający go zapłacą od 560 do nawet 5600 lir (366-3660 dol.).
W wielu europejskich krajach funkcjonuje zwrot "palić jak Turek", którym opisuje się nałogowych palaczy. Turecki rząd szacuje, że co roku na choroby związane w paleniem umiera tam 100 tys. osób.
ND, PAP