"Stany Zjednoczone i Irak przeżyły wspólnie trudny okres. Teraz (...) zgadzamy się, że więzi powstałe (...) w czasie wojny, mogą utorować drogę dla postępu w czasie pokoju" - powiedział Obama.
Premier Iraku poinformował o planach zorganizowania w październiku konferencji dla zagranicznych inwestorów.
Trzy tygodnie po wycofaniu się oddziałów amerykańskich z irackich miast, zarówno Waszyngton jak i Bagdad chcą pokazać, że ich wzajemne stosunki są dobre i że wkraczają w nową fazę współpracy.
130 tys. żołnierzy USA pozostaje w Iraku, by pomóc w zapewnieniu krajowi bezpieczeństwa. Pełne wycofanie się armii amerykańskiej z Iraku nastąpi pod koniec 2011 roku.
Wizyta al-Malikiego w Białym Domu ma pokazać światu niezależność Bagdadu od Waszyngtonu, nakłonić zagranicznych inwestorów do powrotu do Iraku oraz przekonać ONZ do zawieszenia rezolucji, na mocy której poszkodowani mogą o odszkodowania wojenne od Iraku. (Rezolucja 687 dotyczy inwazji, jakiej reżim Saddama Husajna dokonał na Kuwejt w latach 1990-1991).
Premier al-Maliki starał się przekonać inwestorów, że Irak stał się krajem bezpiecznym, jednak tego samego dnia napastnicy zastrzelili w Iraku pięciu pielgrzymów podróżujących w autokarowym konwoju, a dzień wcześniej eksplozje bomb w Bagdadzie zabiły 16 osób.
Obama pochwalił jednak Irak za "znaczące postępy" w normalizowaniu sytuacji w kraju i ponowił obietnicę, że oddziały armii USA opuszczą definitywnie Irak w 2011 roku.
Irak jest wciąż rozdarty przez konflikty pomiędzy ludnością szyicką, sunnicką i kurdyjską. Administracja Obamy jest zaniepokojona powolnym tempem, w jakim odbywa się polityczne "pojednanie" Iraku - pisze agencja Reutera.
Obama i wiceprezydent USA Joe Biden apelują ostatnio do Irakijczyków o rozwiązanie wewnętrznych sporów, od tych dotyczących podziału zysków z eksploatacji złóż ropy naftowej, po konflikty o wewnętrzne granice.
ND, PAP