Dopiero w czwartek strażakom udało się zapanować nad pożarem, który wybuchł dzień wcześniej na przedmieściach Marsylii. Ogień zaprószyli żołnierze Legii Cudzoziemskiej, biorący udział w ćwiczeniach na pobliskim poligonie. Był jeden z największych pożarów we Francji od trzech lat. Na szczęście obyło się bez śmiertelnych ofiar.
W czasie pożaru spłonęło 1,1 tys. hektarów lasów i krzewów. Władze musiały dokonać ewakuacji 120 mieszkańców domu spokojnej starości w dzielnicy La Panouse na południu miasta oraz 90 osób z ośrodka dla niepełnosprawnych. Część mieszkańców domów położonych na wschodnich przedmieściach opuściła je dobrowolnie.
Mimo opanowania pożaru ze względu na silny wiatr w pogotowiu pozostaje nadal ok. 500 strażaków. Nadal zagrożonych jest ok. 500 domów.
Winni całego incydentu francuscy artylerzyści mimo rozprzestrzeniającego się pożaru nie przerwali ćwiczeń. - Jest niedopuszczalne i skandaliczne, by armia, jakby nigdy nic, kontynuowała ćwiczenia. Przecież nadal wieje i warunki są niebezpieczne – oburzał się Michel Sappin, prefekt regionu Provenve-Alpes-Cote d'Azur. Bezpośrednią przyczyną pożaru było użycie podczas strzelań tzw. pocisków smugowych, których stosowanie jest latem zakazane. Armia francuska poinformowała, że dowódcaoddziału został zawieszony.
Mimo opanowania pożaru ze względu na silny wiatr w pogotowiu pozostaje nadal ok. 500 strażaków. Nadal zagrożonych jest ok. 500 domów.
Winni całego incydentu francuscy artylerzyści mimo rozprzestrzeniającego się pożaru nie przerwali ćwiczeń. - Jest niedopuszczalne i skandaliczne, by armia, jakby nigdy nic, kontynuowała ćwiczenia. Przecież nadal wieje i warunki są niebezpieczne – oburzał się Michel Sappin, prefekt regionu Provenve-Alpes-Cote d'Azur. Bezpośrednią przyczyną pożaru było użycie podczas strzelań tzw. pocisków smugowych, których stosowanie jest latem zakazane. Armia francuska poinformowała, że dowódcaoddziału został zawieszony.
PAP, IAR, arb