"Iran nie jest prawdziwą tyranią"

"Iran nie jest prawdziwą tyranią"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Francis Fukuyama pisze w poniedziałkowym "Wall Street Journal", że Iran nie jest prawdziwą tyranią. "Gdyby taką był nie pozwoliłby na wybory - jak nigdy nie pozwoli na to Korea Płn. - a nawet nie dopuściłby do tego, aby powyborcze protesty wymknęły się spod kontroli."

Znany amerykański politolog przypomina, że część naukowców uważa Iran za  "wybieralny reżim autorytarny" nowego typu, porównując go do Wenezueli pod  rządami Hugo Chaveza, czy Rosji Władimira Putina. Wąska grupa duchownych i  wojskowych rządzi tam, wykorzystując wybory do legitymizacji swojej władzy. Inni uważają Iran za teokrację, ponieważ jego konstytucja w wielu miejscach odwołuje się do Boga i ustanawia islam i Koran jako główne źródło prawa.

Jednak zdaniem Fukuyamy konstytucja ta jest hybrydą elementów autorytarnych, teokratycznych i demokratycznych. Co prawda, pierwsze dwa artykuły odwołują się do Boga, ale artykuły 19-42 są swego rodzaju kartą praw gwarantującą m.in. wolność słowa, zgromadzeń równość kobiet czy ochronę mniejszości etnicznych.

Prawdziwym problemem jest - według niego - rozdział 8. konstytucji dotyczący Rady Strażników i przywódcy, ponieważ przewiduje on, że o wszystkich wspomnianych wyżej prawach decydują najwyżsi duchowni. Mają oni władze nad armią, sądami, a nawet mediami. Podejmowane przez nich decyzje trudno nazwać demokratycznymi i przejrzystymi.

Fukuyama przypomina, że religia była źródłem również innych systemów prawnych, w tym wielu zachodnich. W Europie to Kościół pierwotnie ustanowił prawo i nadzorował jego przestrzeganie. Dlatego religia jako źródło prawa pod  pewnymi warunkami może być podstawą do przekształcenia się irańskiego systemu politycznego w umiarkowane państwo prawa.

Podkreśla on, że wielu umiarkowanych opozycjonistów jak Mir-Hosejn Musawi chce, aby kraj ten pozostał republiką islamską. Nie chcą radykalnej zmiany systemu jak w sąsiednim Iraku, ale przestrzegania demokratycznych praw zawartych w konstytucji.

Aby tak się stało należy ograniczyć władzę Rady Strażników, odebrać im władzę nad wojskiem, sądami i mediami i uczynić z niej coś na kształt sądu najwyższego z pewnymi mechanizmami demokratycznej kontroli - proponuje amerykański politolog.

Niestety Irańczycy być może nigdy nie będą mogli podejmować decyzji za siebie - pisze Fukuyama - a klika wojskowych i duchownych może wpędzić kraj w konflikty z sąsiednimi krajami. Pozostaje tylko nadzieja, że wewnętrzne siły w kraju popchną system polityczny w kierunku demokratyzacji.

ND, PAP