Koniec bratobójczej wojny w PiS. Dwa tygodnie temu ręce podali sobie dwaj liderzy nienawidzących się obozów: Zbigniew Ziobro i Michał Kamiński – dowiedział się „Wprost”. – Obaj są chrześcijanami, więc wybaczyli sobie winy. Zbliżają się potrójne wybory, szkoda czasu na bratobójczą walkę. Wszystkie ręce na pokład – mówi nasz rozmówca.
To koniec wojny, która przez wiele miesięcy dostarczała dziennikarzom łakomych kąsków, a politykom argumentów, by ogłaszać koniec PiS. Skłóconych polityków pogodził europoseł Jacek Kurski, który do tej pory był kojarzony z obozem byłego ministra sprawiedliwości. Z ustaleń „Wprost" wynika, że to on zaaranżował dwa wspólne lunche Ziobry i Kamińskiego w Brukseli. – Tego zawieszenia broni chciały obie strony. My mieliśmy dość wojny, ale spin doktorzy też wysyłali sygnały pojednawcze – mówi jeden z ziobrystów. Głównymi punktami planu pokojowego zaakceptowanego przez obie frakcje są: zaangażowanie się w przygotowania do kampanii przed wyborami prezydenckimi, samorządowymi i parlamentarnymi, współdziałanie w Parlamencie Europejskim i zaprzestanie wzajemnych ataków.
Czytaj w poniedziałek w tygodniku Wprost.
Co skłoniło ziobrystów i spin doktorów do zakopania topora wojennego? Przegrana Michała Kamińskiego w walce o fotel wiceszefa Parlamentu Europejskiego. – Ktoś rozpuścił wtedy plotkę, że ziobryści namawiali europosłów platformy do głosowania przeciw Miśkowi. To była nieprawda. Obie strony zdały sobie wtedy sprawę, że ta wojna im szkodzi i nie ma sensu dalej jej ciągnąć – twierdzi jeden z rozmówców „Wprost".
Konflikt ziobrystów ze spin doktorami trwał kilka lat. Frakcje kłóciły się o miejsca na listach, strategię partyjnej kampanii wizerunkowej czy stanowiska w Sejmie. Niechęć przybrała tak irracjonalne rozmiary, że wszczęto nawet partyjne śledztwo mające wyjaśnić, dlaczego po śmierci Zbigniewa Religi Ziobro pojawił się w telewizji przed Jarosławem Kaczyńskim. Teraz wszystko ma się zmienić. – My pierwsi na pewno nie zakłócimy pokoju – zarzeka się jeden z ziobrystów. – Jeśli dwóch polityków, którzy do tej pory współpracowali trochę mniej, teraz zacznie współpracować bardziej, będzie to z korzyścią dla całego PiS – dodaje dyplomatycznie kojarzony ze spin doktorami Ryszard Czarnecki.Czytaj w poniedziałek w tygodniku Wprost.