"Nie uzyskano żadnych dowodów na złamanie obowiązujących procedur, związanych ze stosowaniem przez poszczególne służby technik operacyjnych, w tym kontroli operacyjnych oraz procedur związanych z ujawnianiem, przekazywaniem i przechowywaniem informacji niejawnych" informuje prokuratura. W związku z tym 31 lipca śledztwo zostało umorzone. Całe postępowanie z uwagi na jego charakter, jak i postanowienie o jego umorzeniu, objęte jest klauzulą niejawności.
Wielu świadków
Komunikat prokuratury głosi, że w postępowaniu przesłuchano "wielu świadków, którzy brali udział w podejmowaniu decyzji o zastosowaniu kontroli operacyjnej w konkretnych sprawach". Wśród przesłuchany znaleźli się m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniew Ziobro i były szef ABW Bogdan Święczkowski. Przesłuchiwani byli również znani z mediów ogólnopolskich dziennikarze, w celu ustalenia numerów telefonów przez nich użytkowanych w okresie objętym postępowaniem. Prokurator zapoznał się również z materiałami operacyjnymi, w ramach których podejmowane były przez służby specjalne działania operacyjne i stosowane kontrole operacyjne.
Zemke: bez komentarza
Były szef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Janusz Zemke, który w 2008 roku przekonywał, że audyt wewnętrzny w ABW miał wykazać 94 przypadki nielegalnych podsłuchów za rządów PiS nie chciał komentować decyzji prokuratury. - Jeśli prokuratura doszła do wniosku, że wszystko było w porządku, to żadnych innych działań nie będzie - powiedział Zemke.
Śledztwo dotyczyło przekroczenia uprawnień od 2005 r. do 2007 r. przez Ministra Sprawiedliwości, poprzez niezgodne z prawem polecanie szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego, komendantowi głównemu Policji i dyrektorowi Centralnego Biura Śledczego zakładania podsłuchów wskazanym osobom.
Zarzuty były polityczne
Zarzuty nielegalnego stosowania podsłuchów za rządów PiS od początku miały charakter polityczny - tak minister-koordynator służb specjalnych w rządach PiS, obecnie członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann komentuje umorzenie śledztwa w tej sprawie.Poseł PiS ocenił, że decyzja prokuratury "demaskuje oskarżenia, które PO podniosła przeciwko PiS w trakcie kampanii wyborczej" w 2007 roku, a później "za wszelką cenę starała się je uprawdopodobnić".
"To była przemyślana akcja o charakterze politycznym, która miała przynieść efekty w kampanii wyborczej" - dodał.
W tym kontekście przypomniał też utajnione posiedzenie Sejmu z lutego 2008 roku, podczas którego ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski przedstawił posłom informację o skali podsłuchów i prowokacji. Według Wassermanna wówczas minister Ćwiąkalski "tak naprawdę nie był w stanie nic powiedzieć na ten temat".
"Trzeba było czekać aż tyle miesięcy, żeby potwierdzić, że są to zarzuty o charakterze politycznym, a nie merytorycznym i nie mają oparcia w materiale dowodowym" - podkreślił Wassermann, dodając, że takim potwierdzeniem jest wtorkowa decyzja prokuratury.
Poseł PiS zaznaczył też, że przed takimi zarzutami, jak te o nielegalne stosowanie podsłuchów, trudno się natychmiast obronić, bo - mówił - dotyczy to informacji objętych tajemnicą. "Ci, którzy stawiają takie zarzuty, o tym wiedzą" - dodał.
PAP, arb, keb