Około tysiąca osób wzięło we wtorek udział w Ankarze w proteście przeciwko obowiązującemu od miesiąca zakazowi palenia w miejscach publicznych. Zakaz spotkał się w Turcji, gdzie 40 proc. dorosłych obywateli to palacze, z dużym niezadowoleniem.
Wśród protestujących znaleźli się właściciele zakładów gastronomicznych. Jak mówią, wprowadzony niedawno zakaz ma niekorzystny wpływ na ich działalność, a ich lokalom grozi zamknięcie. Chcą, by rząd zezwolił na wydzielenie w lokalach specjalnych stref dla palaczy. Władze zapowiedziały już jednak, że nie wycofają się z wprowadzonego zakazu. Rząd wspierają działacze kampanii na rzecz zdrowia którzy informują, że jeden na pięć zgonów w tym kraju ma związek z paleniem tytoniu.
Zakaz palenia w wydzielonych miejscach publicznych wprowadzono 19 lipca. Nowe prawo ma zmniejszyć liczbę palących oraz złagodzić efekt biernego palenia. Turcja poszła tym samym w ślady wielu krajów europejskich, które zdążyły już wprowadzić podobny zakaz. Nowe prawo zakazuje palenia w miejscach publicznych, m.in. w barach, restauracjach, kawiarniach, a także w taksówkach, pociągach i na stadionach.PAP, arb