Pomożemy „biednym” Amerykanom

Pomożemy „biednym” Amerykanom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wszyscy trąbią o tym, że amerykańskiemu dolarowi czas już kopać grób. A tymczasem gazeta „Izwiestia” donosi, iż jest wprost przeciwnie i wyjaśnia, komu zależy na tym, aby dolar był silny i mocny oraz u jakich krajów Stany Zjednoczone są najbardziej zadłużone.
Resort skarbu USA opublikował listę największych sponsorów kraju. Chodzi o państwa, które najbardziej aktywnie inwestują a amerykańskie państwowe papiery wartościowe. Co ciekawe, figurujący na szczycie listy najgłośniej i najwięcej mówią o tym, że powinien nadejść koniec dolara jako światowej waluty rezerwowej. Słowa nie zawsze idą jednak w parze z czynami. Jak zauważyła gazeta „Izwiestia", Rosja, Chiny, a nawet Wenezuela na wyścigi zwiększają inwestycje w amerykańskie papiery wartościowe.

Jak wynika z danych resortu skarbu USA, od lipca 2008 roku do lipca 2009 roku kredytorzy zwiększyli swoje wkłady w amerykańskie papiery wartościowe o ponad jedną trzecią. Zaszły też zmiany w trójce czołowych sponsorów zagranicznych. Rok temu pierwsze miejsce zajmowała Japonia, w tym roku natomiast najwyżej na liście uplasowały się Chiny, które częściej niż inni krzyczą o znalezieniu alternatywy dla dolara. Jak się okazuje, nie przeszkadza to jednak władzom państwa środka zwiększać jego siły, kredytując USA, czytamy w dzienniku.

Chiny i Japonia tak dużo zainwestowały w amerykańskie papiery wartościowe, że w zasadzie nie mogą się już cofnąć. Ryzykują bowiem, iż otrzymają z powrotem bezwartościowe „zielone". Co więcej, handel zagraniczny Chin w pełni uzależniony jest od Stanów Zjednoczonych. Interesująco wygląda też sytuacja Wielkiej Brytanii, która podniosła się z szóstego na trzecie miejsce w spisie, a jej wkład w amerykańskie papiery wartościowe wzrósł o 289 proc. Rosja, podobnie jak w ubiegłym roku, była siódma na liście.

Tak czy inaczej, wstyd, że ogromne środki rezerwowe są przeznaczane na pomoc państwu, które w dużej mierze żyje na rachunek swojej waluty rezerwowej, w której inne państwa udzielają kredytów. Nie ma też wątpliwości, że odbudowa gospodarki światowej rozpocznie się od odbudowy gospodarki amerykańskiej. Jak tylko konsumenci z USA zwiększą popyt, zacznie rosnąć światowy handel i produkcja. Gazeta „Izwiestia" zastanawia się jednak, dlaczego dobrobyt Rosjan ma zależeć od amerykańskich konsumentów. Znacznie lepiej byłoby przecież przeznaczyć pieniądze zarobione na drogiej ropie na podtrzymanie wewnętrznego popytu. Zgromadzone rezerwy szybko bowiem stopnieją i Rosjanie znowu zostaną z pustymi rękami.

BP