O tym, że kultura musi ugiąć się przed siłą natury przekonał się znany włoski pianista Maurizio Pollini. Wirtuoz domagał się, aby mimo upału klimatyzacja w sali w której dawał koncert była wyłączona. Polliniemu przeszkadzało bowiem głośne buczenie klimatyzatora. Ostatecznie jednak musiał pogodzić się z jego dźwiękiem.
Przed recitalem w Teatro dei Rozzi w Sienie 67-letni wirtuoz powiedział organizatorom, że mimo upału domaga się, aby w jego trakcie klimatyzacja była wyłączona. Publiczność musiała więc znosić w czasie koncertu ogromną duchotę i wysoką temperaturę. Kiedy jednak jeden z widzów zemdlał, a na sali pojawili się sanitariusze co sprawiło, że koncert musiał zostać przerwany na pół godziny, Pollini zgodził się na to, by jego muzyce akompaniował głośny klimatyzator.
PAP, arb