Do końca bieżącego roku Prokuratura Apelacyjna w Łodzi przedłużyła śledztwo w sprawie zaginięcia małżeństwa Elżbiety i Wiesława Drzewińskich z Milanówka - poinformował w czwartek rzecznik tej prokuratury Jarosław Szubert. Dodał, że pierwotnie miało się ono zakończyć 27 sierpnia.
"Śledztwo jest w toku. Wykonujemy wiele czynności, weryfikujemy przyjęte przez nas wersje zdarzenia. A jest ich kilka" - mówił Szubert. Zaznaczył, że nic więcej na ten temat - na obecnym etapie postępowania - nie powie.
Postępowanie zostało przekazane ze stołecznej prokuratury okręgowej do łódzkiej prokuratury apelacyjnej w końcu maja. Jak wówczas informowano przesłanką przeniesienia sprawy była "chęć przyspieszenia przebiegu postępowania przygotowawczego".
Akta sprawy badała również Prokuratura Krajowa. W sierpniu media pisały, że otrzymała ona sprawozdanie od łódzkich prokuratorów dotyczące niektórych wstępnych ustaleń. "Informacji na temat tego postępowania może udzielać jedynie jego gospodarz, czyli prokuratura w Łodzi" - powiedziała jednak w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Krajowej, prok. Katarzyna Szeska.
Historia zaginięcia
Elżbieta Drzewińska zaginęła w październiku 2006 r., po wyjściu z domu w Milanówku. Jej mąż zniknął w październiku następnego roku. Motywem porwania Drzewińskich, jak podawały media, mógł być konflikt o dom, w którym mieszkało małżeństwo.
Śledztwo początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim. Według mediów, w postępowaniu popełniono błędy m.in. nie zabezpieczono zapisu monitoringu miejskiego, na którym widoczny miał być samochód porywaczy; nie przesłuchano także dokładnie świadków, którzy widzieli moment wciągania kobiety do samochodu.
Niedługo po objęciu stanowiska ministra sprawiedliwości, Andrzej Czuma (który wcześniej zajmował się sprawą jako poseł) powiedział, że moment porwania kobiety był monitorowany, ale "dwa tygodnie nikt nie ruszył nagrań". Dodał, że "pięciu świadków mówiło: widzieliśmy (moment porwania - PAP), krzyczeli; dwie osoby nawet patrząc na to, zderzyły się samochodami". "Pani prokurator uznała, że to drobiazg, że ważne jest zeznanie nałogowego alkoholika, który mówił, że widział 2 tygodnie potem pana Drzewińskiego w Chełmie" - dodał Czuma. "I pani prokurator uznała, że ten alkoholika dowód jest dobry, a zeznania tych 5 świadków zlekceważono" - zaznaczył minister.
W styczniu br. Czuma spotkał się z synami Drzewińskich i obiecał pomoc w "ściganiu niewykrytych jeszcze sprawców i doprowadzeniu do należytego ich ukarania".
pap, e/bcz
Postępowanie zostało przekazane ze stołecznej prokuratury okręgowej do łódzkiej prokuratury apelacyjnej w końcu maja. Jak wówczas informowano przesłanką przeniesienia sprawy była "chęć przyspieszenia przebiegu postępowania przygotowawczego".
Akta sprawy badała również Prokuratura Krajowa. W sierpniu media pisały, że otrzymała ona sprawozdanie od łódzkich prokuratorów dotyczące niektórych wstępnych ustaleń. "Informacji na temat tego postępowania może udzielać jedynie jego gospodarz, czyli prokuratura w Łodzi" - powiedziała jednak w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Krajowej, prok. Katarzyna Szeska.
Historia zaginięcia
Elżbieta Drzewińska zaginęła w październiku 2006 r., po wyjściu z domu w Milanówku. Jej mąż zniknął w październiku następnego roku. Motywem porwania Drzewińskich, jak podawały media, mógł być konflikt o dom, w którym mieszkało małżeństwo.
Śledztwo początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim. Według mediów, w postępowaniu popełniono błędy m.in. nie zabezpieczono zapisu monitoringu miejskiego, na którym widoczny miał być samochód porywaczy; nie przesłuchano także dokładnie świadków, którzy widzieli moment wciągania kobiety do samochodu.
Niedługo po objęciu stanowiska ministra sprawiedliwości, Andrzej Czuma (który wcześniej zajmował się sprawą jako poseł) powiedział, że moment porwania kobiety był monitorowany, ale "dwa tygodnie nikt nie ruszył nagrań". Dodał, że "pięciu świadków mówiło: widzieliśmy (moment porwania - PAP), krzyczeli; dwie osoby nawet patrząc na to, zderzyły się samochodami". "Pani prokurator uznała, że to drobiazg, że ważne jest zeznanie nałogowego alkoholika, który mówił, że widział 2 tygodnie potem pana Drzewińskiego w Chełmie" - dodał Czuma. "I pani prokurator uznała, że ten alkoholika dowód jest dobry, a zeznania tych 5 świadków zlekceważono" - zaznaczył minister.
W styczniu br. Czuma spotkał się z synami Drzewińskich i obiecał pomoc w "ściganiu niewykrytych jeszcze sprawców i doprowadzeniu do należytego ich ukarania".
pap, e/bcz