Prokurator Teheranu nakazał zamknięcie biura jednego z liderów opozycji, proreformatorskiego Mehdiego Karubiego. Karubi naraził się władzom, gdy oświadczył, że część osób zatrzymanych w trakcie powyborczych protestów po wyborze Mahmuda Ahmadineżada na prezydenta była gwałcona w więzieniach.
Rzecznika partii Karubiego, Ismail Gerami-Moghaddam powiedział, że przedstawiciele prokuratury opieczętowali wejście do lokalu, nakazując wcześniej Karubiemu i pozostałym opuszczenie biura. - Zabrali dokumenty, dyskietki, komputery i filmy - powiedział rzecznik.
Oskarżenia Karubiego
Karubi, jeden z rywali Mahmuda Ahmadineżada w czerwcowych wyborach prezydenckich, oskarżył reżim o to, że osoby zatrzymane w trakcie protestów przeciwko fałszerstwom wyborczym, były gwałcone w więzieniach. Karubi utrzymywał, że cztery osoby są gotowe zeznać w tej sprawie przed parlamentem. Na stronie internetowej swej partii poinformował w tym tygodniu, że przekazał w tej sprawie stosowne materiały komisji parlamentarnej.
Władze odrzuciły te zarzuty jako bezpodstawne, jednak przewodniczący parlamentu Ali Laridżani oświadczył, że jest gotowy rozważyć wszelkie dokumenty lub inne dowody przedstawione przez Karubiego na poparcie zarzutów.
Irańscy opozycjoniści twierdzą, że czerwcowe wybory prezydenckie zostały sfałszowane na korzyść dotychczasowego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Doprowadziły one do największego kryzysu wewnętrznego w Iranie od trzydziestu lat. W wyniku masowych protestów zatrzymanych zostało tysiące osób. Zdaniem opozycji zginęło co najmniej 69 osób. Władze twierdzą, że ofiar było 29.PAP, arb