Nieobecność Tomaszewskiego w pracy częściowo wyjaśniają odpowiedzi uzyskane przez „Wprost" w biurze prasowym Orlenu. Wynika z nich, że kuzyn prezydenta „obecnie nie świadczy pracy z powodu długookresowego zwolnienia lekarskiego." A ile zarabia? Tego rzecznik spółki nie chce już zdradzić. Z naszych ustaleń wynika jednak, że jego wynagrodzenie wynosi ok. 10 tys. zł netto.
Prezydent: nie zabiegałem o posadę dla kuzynaW biurze prasowym Kancelarii Prezydenta powiedziano nam, że Lech Kaczyński w żaden sposób nie zabiegał o posadę dla swojego kuzyna. Na temat Jana Marii Tomaszewskiego nie chciał rozmawiać z nami także Piotr Kownacki. – Nie wypowiadam się do mediów – ucina wszystkie pytania dotyczące swojego byłego pracownika. Niewiele bardziej rozmowny jest Wojciech Heydel, który przejął po Kownackim stanowisko szefa Orlenu. – Prezes największej firmy w Polsce ma ważniejsze rzeczy niż zajmowanie się pojedynczymi pracownikami. Pana Tomaszewskiego widziałem kilka razy w życiu. To wszystko, co mam w tej sprawie do powiedzenia – mówi „Wprost" Heydel.
Heydel i Tomaszewski na pewno spotkali się podczas jednej z firmowych imprez. Było to jeszcze za czasów Kownackiego (Heydel był wtedy wiceprezesem). – Heydel witał w wejściu gości. Wszystko filmowała telewizja. Nagle jak spod ziemi wyrósł Tomaszewski. Podleciał do Heydla i w bardzo rubaszny, a wręcz niegrzeczny sposób przesunął go o kilka metrów. Okazało się, że Heydel stał przy samej toalecie, do której co chwilę ktoś wchodził. Tomaszewski widocznie poczuł się w swojej roli i nie chciał, by jego szef był filmowany na tle wejścia do kibla. Intencje może miał i dobre, ale forma, w jakiej zareagował, była nie do przyjęcia – opowiada jeden ze świadków zdarzenia. Mimo tego zajścia Heydel nie wyrzucił go z pracy. Z naszych ustaleń wynika, że za jego prezesury jeden z pracowników spółki zasugerował Tomaszewskiemu, by przestał pojawiać się w siedzibie firmy. Na stanowisku utrzymuje go także obecny szef Orlenu Jacek Krawiec, prywatnie brat prezydenckiej minister Małgorzaty Bochenek.
Kuzyn zmienia wizerunek prezydentaLech Kaczyński bardzo liczy się ze zdaniem swojego kuzyna. Ostatnio także w sprawach wizerunkowych. – Słyszałem, jak krytykował kilka miesięcy temu sposób jego prezentacji w mediach. Prezydent rzucił na to, że, jak jest taki mądry, to mógłby mu coś doradzić – opowiada osoba z otoczenia głowy państwa. Efektem było ostatnie orędzie prezydenta, stonowane i nakręcone w ogrodzie. Kaczyński wygłasza je z wiklinowego fotela przy filiżance herbaty. Występ zebrał dobre recenzje w mediach. – Tomaszewski, rzecz jasna, nie miał wpływu na treść, ale na oprawę. Można powiedzieć, że to on był nieformalnym pomysłodawcą tej scenerii – twierdzi informator „Wprost" w Pałacu Prezydenckim.
Czy tajemniczy kuzyn zamierza jeszcze angażować się w kreowanie wizerunku prezydenta? Bardzo możliwe, tym bardziej, że już niedługo będzie miał na to więcej czasu. Z końcem grudnia 2009 roku kończy mu się bowiem umowa z Orlenem. Z samym Tomaszewskim niestety nie udało nam się skontaktować. Mimo wielu prób, nie odebrał od nas telefonu. Nie odpowiedział także na pytania przesłane SMS-em.