Według niego, decyzja o terminie rozpoczęcia procesu nie zostanie podjęta przed końcem obecnego miesiąca. Lekarze ustalili, że 89-letni Demjaniuk może uczestniczyć w nie więcej niż dwóch półtoragodzinnych rozprawach dziennie. Monachijska prokuratura zarzuca mu, że służąc w 1943 roku jako strażnik w obozie zagłady w Sobiborze współuczestniczył w zamordowaniu 27,9 tys. ludzi.
Nie przyznaje się do winy
W maju tego roku Demjaniuk został deportowany z USA do Niemiec i przebywa obecnie na oddziale szpitalnym aresztu śledczego w Monachium-Stadelheim. Według aktu oskarżenia, służył też jako strażnik w obozach koncentracyjnych na Majdanku, w Treblince i Flossenbuergu. Dawni więźniowie twierdzą, że nazywano go "Iwanem Groźnym". Oskarżony nie przyznaje się do zarzutów zbrodni nazistowskich, utrzymując, że był żołnierzem Armii Czerwonej i dostał się do niewoli niemieckiej w 1942 roku.
Ukrywał się całe życie
W 1952 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował jako robotnik w fabryce samochodów. W 1986 roku został wydany Izraelowi w związku z oskarżeniem o udział w zagładzie Żydów. Skazano go tam na śmierć w procesie dotyczącym czynów, których miał się dopuścić w Treblince. Jednak Sąd Najwyższy Izraela uchylił ten wyrok, uznając, że nie ma wystarczających dowodów na to, by oskarżony był osławionym "Iwanem Groźnym". Demjaniuk wrócił następnie do Stanów Zjednoczonych.
pap, dar