Na miejsce tragedii udaje się przedstawiciel prezydenta, szef jego kancelarii Władysław Stasiak. Jak powiedział Stasiak, jedzie on na miejsce katastrofy, aby zorientować się szczegółowo w sytuacji i dowiedzieć się o możliwościach pomocy rodzinom ofiar i rannym.
Na razie Lech Kaczyński nie podjął decyzji o wyjeździe do Rudy Śląskiej, ale - jak podkreślił Wypych - prezydent na bieżąco otrzymuje informacje i nie jest wykluczone, iż może udać się osobiście na miejsce wypadku. Zaznaczył jednak, że na miejscu tragedii najważniejsza jest teraz akcja ratownicza i ewentualny przyjazd prezydenta "musi być przemyślany".
Z kolei Stasiak poinformował, że skontaktował się przed swoim wyjazdem z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, który także udał się na miejsce katastrofy. Podkreślił, że w obliczu takiej tragedii "grają z administracją rządową w jednej drużynie".
Jak poinformowało ministerstwo zdrowia, do Rudy Śląskiej udała się także minister Ewa Kopacz, "w celu zapewnienia jak najlepszej opieki medycznej poszkodowanym".
W katastrofie w kopalni "Wujek" zginęło w piątek dwunastu górników, część z nich zmarła w drodze do szpitala. Według danych Wyższego Urzędu Górniczego, łącznie ucierpiało 50 osób.
Przyczyną wypadku - według wstępnych ocen - był prawdopodobnie zapłon metanu. Doszło do niego przy ścianie V w pokładzie 409 na poziomie 1050 dawnej kopalni "Śląsk" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach. To obecnie część kopalni "Wujek", należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW).
pap, keb