Nowelizacja miała wejść w życie 31 marca przyszłego roku. Na mocy ustawy prokurator generalny byłby od 2010 r. powoływany przez prezydenta na jedną sześcioletnią kadencję, spośród dwóch kandydatów. Mieliby ich wskazywać Krajowa Rada Sądownictwa i nowe ciało - Krajowa Rada Prokuratorów. Kandydatem mógłby być prokurator lub sędzia z co najmniej 10-letnim stażem pracy. W sejmowym głosowaniu przepadła poprawka Senatu, by Prokuratorem generalnym mógł zostać doświadczony adwokat, radca prawny albo notariusz.
Los prokuratora w rękach premiera
Nowela zakłada, że prezydent mógłby odwołać prokuratora generalnego przed końcem kadencji, m.in. gdyby został on skazany lub złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. Prokuratora generalnego mógł również odwołać Sejm na wniosek premiera, większością 2/3 głosów - gdyby premier odrzucił jego roczne sprawozdanie lub gdyby "sprzeniewierzył się on złożonemu ślubowaniu". Nowelizacja przewiduje też likwidację Prokuratury Krajowej i wprowadzenie w jej miejsce Prokuratury Generalnej.
Odpolitycznienie prokuratury
Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma mówił po uchwaleniu nowelizacji, że jej celem jest zorganizowanie sprawnej i apolitycznej służby prokuratorskiej. - Kończą się czasy, gdy polityczne czy partyjne wiatry wiały w stronę prokuratur różnego szczebla - mamy na to dowody - powiedział. Także Prokurator Krajowy Edward Zalewski uznał uchwalenie nowelizacji za "radosną wiadomość dla prokuratorów, na którą czekali od wielu lat". - Oczywiście ustawa to jedno, a charaktery i kręgosłupy prokuratorów to druga, bardzo ważna sprawa - podkreślał. Zalewski zauważył ponadto, że ustawa o prokuraturze po raz pierwszy określa tę instytucję jako "organ ochrony prawnej", o czym wszyscy prokuratorzy powinni pamiętać prowadząc śledztwa. - Nie organ śledczy, ani organ bezpieczeństwa, tylko właśnie ochrony prawnej - zaznaczył Zalewski.
PAP, arb