Ustaleniom „Wprost" nie zaprzecza rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. – Zakładamy taki wariant, bo Włodzimierz Cimoszewicz to jedna z dwóch osób na lewicy, które mogą wygrać w przyszłorocznych wyborach – mówi Kalita. Tą drugą osobą jest oczywiście Jolanta Kwaśniewska. Tyle że ta kilka dni temu powiedziała Napieralskiemu twarde „nie”. A jak na ofertę Sojuszu zareaguje Cimoszewicz? – Tak samo. Nie chce startować jako kandydat SLD a poza tym zbyt dobrze pamięta, jak brutalna potrafi być kampania – odpowiada osoba z otoczenia byłego premiera. Jest jeszcze jedno. W razie porażki w Radzie Europy kolejną propozycję może mu złożyć rząd Donalda Tuska. – Nie chcę spekulować, co moglibyśmy mu zaoferować, bo wszyscy trzymamy kciuki za głosowanie w Radzie Europy. W każdym razie liczymy, że nasza współpraca z Cimoszewiczem jeszcze się nie kończy – uważa jeden z czołowych polityków PO.
SLD chce Cimoszewicza
Dodano: / Zmieniono:
Jeśli Włodzimierz Cimoszewicz nie zostanie sekretarzem generalnym Rady Europy, to otrzyma propozycję startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Złoży mu ją szef SLD Grzegorz Napieralski – ustalił „Wprost”.
Los byłego premiera ma zostać rozstrzygnięty podczas głosowania na najbliższej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, która rozpocznie się we wtorek a zakończy w czwartek. Wyniku tego głosowania z niecierpliwością będzie oczekiwać Grzegorz Napieralski. Z ustaleń „Wprost" wynika, że w przypadku przegranej lider Sojuszu poprosi o spotkanie z Cimoszewiczem i zaproponuje mu kandydowanie na prezydenta. – Napieralski twierdzi, że będzie to jedynie rozmowa sondażowa, bo kandydaturę muszą przecież zatwierdzić jeszcze władze partii. Wiadomo jednak, że, jeśli Cimoszewicz się zgodzi, to poszukiwania rywala dla Kaczyńskiego i Tuska zostaną zakończone – twierdzi nasz rozmówca w SLD.