Chodzi o nieprawidłowości podczas prac nad projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych. "Decyzje o przyszłości ministra Drzewieckiego zapadną na radzie ministrów we wtorek. W drugie część posiedzenia rady ministrów wysłucham zamówionej przeze mnie już kompletnej informacji od wszystkich ministrów lub wiceministrów z różnych resortów, którzy opiniowali tę ustawę. Następnie podejmiemy wspólne decyzję" - powiedział Tusk.
Dodał, że ma zastrzeżenia "do trybu postępowania ministra Drzewieckiego". "Z jednej strony są bardzo ciężkie oskarżenia formułowane przez polityczną opozycje, (...) a równocześnie mamy do czynienia z zachowaniami, które są trudne do zaakceptowania" - podkreślił.
Są wątpliwości, nie ma większych podejrzeń
Powiedział też, że zna Drzewieckiego od dawna i "nie ma powodu sądzić, że w działalności publicznej kierował się kiedykolwiek choćby najmniejszym interesem osobistym". "Wyjaśnienia ministra Drzewieckiego nie budzą mojej wątpliwości co do jego uczciwości osobistej, natomiast wszystkie wyjaśnienia dotyczące urzędowego charakteru jego działań (...) nie wszystkie mnie zadawalają" - powiedział. Dodał, że wiarygodność w procesie wyjaśniania tej sprawy wymaga "pełnego obiektywizmu".
Zdaniem Tuska działalność Centralnego Biura Antykorupcyjnego jest wykorzystywana politycznie.
"Nie mogę pozwolić, aby urzędnicy pracujący w moim rządzie zachowywali się w sposób dwuznaczny. Nie mówię już o wykroczeniach, przestępstwach, ale także dwuznaczność wyklucza dobrą pracę w moim rządzie. Ale równocześnie nie mogę i nie dopuszczę do tego, aby w moim rządzie CBA było narzędziem w walce politycznej w rękach jednej z partii politycznych" - powiedział premier.
W jego opinii to zagrożenie jest równie poważne, co zagrożenie korupcyjne i - jak mówił - w tej sprawie "w przyszłym tygodniu podejmie decyzję". "Żadna władza nie powinna wykorzystywać służb ani prokuratury przeciwko konkurencji politycznej, tylko wobec negatywnych zjawisk" - podkreślił.
Premier powiedział też, że chciałby, aby Sejm wysłuchał informacji rządu dotyczącej szczegółów prac nad projektem ustawy o grach i układach wzajemnych.
"Wydaje się rzeczą zasadną, jeśli to będzie możliwe, żeby Sejm w tym tygodniu znalazł czas, nawet jeśli miałoby to trwać nawet cały dzień, na wysłuchanie informacji rządu w tej sprawie i zadawanie pytań także przez posłów opozycji" - zaznaczył.
Tusk uważa, iż wniosek dotyczący wprowadzenia do porządku obrad Sejmu punktu dotyczącego informacji powinien się pojawić jak najszybciej. "Jestem gotów razem z moimi urzędnikami przed Sejmem odpowiadać na każde pytanie" - zadeklarował.
"Nie chciałbym, aby zamieniano tę sprawę w wielomiesięczny spektakl kampanijny, ale żeby szybko dokładnie z udziałem opozycji i wszystkich zainteresowanych sprawę od strony politycznej wyjaśniono" - dodał.
Drzewiecki tłumaczył na sobotniej konferencji, że nie było jego intencją, by z projektu ustawy hazardowej usunięty został przepis mówiący o dopłatach do gier.
Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według "Rz" - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobisiak i Jan Kosek.
Według "Rz" dwaj zamieszani w sprawę politycy PO to: dotychczasowy szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski (jednocześnie szef Komisji Finansów Publicznych, gdzie miał trafić projekt) oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki (pieniądze z dopłat miały być przeznaczone na przygotowanie Euro2012). "Rz" podała, że obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych.pap, keb