Tylko Kaczyński i Klaus nie podpisali
Chodzi o Polskę i Czechy, ale - choć deklaracja tego nie precyzuje - zwłaszcza o Czechy, gdzie prezydent Vaclav Klaus nigdy nie ukrywał, że nie odpowiada mu Traktat z Lizbony. Prezydent Lech Kaczyński, który też nie podpisał ratyfikacji, zapowiadał wielokrotnie, że to uczyni, jeśli Irlandczycy zaaprobują dokument w referendum. Deklarację podpisali szef frakcji chadeckiej Joseph Daul, szef frakcji socjaldemokratycznej Martin Schulz oraz przewodniczący frakcji liberalnej Guy Verhofstadt.
Buzek: ostrożnie z Klausem
Deklaracja jest "zastępczą formą" dla rezolucji, o której przyjęcie przez cały Parlament Europejski w tym tygodniu zabiegali zwłaszcza liberałowie i socjaliści. W grupie liberalnej PE, na rezolucję nie zgodziła się jednak frakcja chadecka, by "nie naciskać i nie drażnić" zbytnio Klausa. Takie stanowisko zajął też chadecki przewodniczący PE Jerzy Buzek, apelując w sobotę o ostrożność w naciskach na Klausa.
- To jest procedura demokratyczna i prezydent Klaus ma prawo, Czesi mają prawo wstrzymać procedurę, bo według tej procedury "27" musi zatwierdzić Traktat, a nie większość. Ja jestem ostrożny, jeśli chodzi o naciski na Klausa - powiedział Buzek.
Irlandia powiedziała w końcu "TAK"
Po irlandzkim "tak" w piątkowym referendum dla Traktatu z Lizbony europejscy politycy natychmiast nasilili presję na czeskiego prezydenta, by podpisał akt ratyfikacyjny. Rozmowy mające na celu przekonanie Vaclava Klausa zapowiedział premier przewodniczącej w tym półroczu UE Szwecji, Fredrik Reinfeldt. Z kolei przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso wyraził przekonanie, że Klaus w końcu podpisze Traktat, i jest to tylko "kwestia czasu".
PAP, dar