Agnieszka Kozłowska-Rajewicz z PO podkreśliła, że dyskryminacja to problem trudny, bo wiele osób w społeczeństwie sobie go nie uświadamia i nie dostrzega. - Patriarchalne myślenie i stereotypowe przekonania dotyczące ról społecznych, przekonanie, że mężczyźni pomagają kobietom w obowiązkach domowych, a nie partycypują w nich w równym stopniu, przenosi się na grunt polityczny - mówiła. Przypomniała, że dyskryminacja nie dotyczy tylko kobiet, ale również mężczyzn, którzy doświadczają przemocy i są dyskryminowani również w sądach rodzinnych. - Jest jednak niewiele obszarów, w których dyskryminacja mężczyzn jest większa niż kobiet - podkreśliła Kozłowska-Rajewicz.
Dwie godziny nie warte 10 minut
Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS uznała wystąpienie Radziszewskiej za kompromitację. - Skompromitowała pani siebie, rząd i całą izbę. Przykro mi, że musieli tego słuchać licznie zgromadzeni przedstawiciele rządu. Na szczęście, pani poseł Kozłowska-Rajewicz uratowała sytuację, w ciągu 10 minut lepiej przedstawiając to, co pani referowała przez dwie godziny - powiedziała Kluzik-Rostkowska. Posłanka PiS wytknęła Radziszewskiej błędy merytoryczne w sprawozdaniu, m.in. jeśli chodzi o liczbę kobiet w rządze PiS. - Pod tą informacją mogą podpisać się także premierzy Kaczyński i Miller, bo informacja dotyczy działań na rzecz równouprawnienia w XXI wieku - dodała.
Równouprawnienie to nie są fanaberie
Równie krytycznie oceniła informację rządu Izabela Jaruga-Nowacka z SLD. - Nadal nie wiem, kto odpowiada za politykę równościową i przeciwdziałanie dyskryminacji. Resorty nie komunikują się ze sobą, widać, że ani rząd, ani pani tej problematyki nie rozumie. Ale pani klubowa koleżanka udowodniła w ciągu 10 minut, że doskonale rozumie i orientuje się w temacie - powiedziała Jaruga-Nowacka. Podkreśliła, że informacja pełna jest błędów merytorycznych. Przypomniała, że jej klub wnioskował o przedstawienie informacji na ten temat po tym, gdy Komisja Europejska zaskarżyła Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za niewdrażanie dyrektyw unijnych dot. równego traktowania. - Prosząc o tę informację, chcieliśmy się dowiedzieć, co Polska robi, by nie płacić kar i nie kompromitować się na arenie międzynarodowej. Nie oczekiwaliśmy przeglądu sytuacji kobiet i mężczyzn w Polsce - mówiła Jaruga-Nowacka. - Mam nadzieję, że pani minister zdaje sobie teraz sprawę, że równe traktowanie to nie są jakieś zachcianki Lewicy i fanaberie feministek. Teraz wie pani, że to wynika z konstytucji i prawa europejskiego - dodała.
Wyważanie otwartych drzwi
Również Zdzisława Janowska z SDPL uznała wystąpienie Radziszewskiej za kompromitujące. - Są tu osoby, którym sprawy przeciwdziałania dyskryminacji nie są obce, bo od kilkunastu lat się tym zajmują. Pani odkrywa to, co my odkryłyśmy w latach 90., o co walczyłyśmy zanim jeszcze weszliśmy do UE. Premier, rekomendując panią na to stanowisko, przekreślił to, o co my przez tyle lat walczyłyśmy - podkreśliła Janowska.
Radziszewska się broni
Odpowiadając na zarzuty posłów, Radziszewska podkreśliła, że przygotowując informację, potraktowała swoje zadanie bardzo poważnie. Przypomniała, że poprzednie rządy także nie poradziły sobie z problemem dyskryminacji. Krytykujące ją posłanki zaprosiła do współdziałania w zwalczaniu dyskryminacji. W swoim wystąpieniu Radziszewska zwróciła uwagę m.in. na dyskryminację kobiet na rynku pracy, ich mniejsze zarobki, niewystarczający wpływ na naukę, niewielką reprezentację w związkach sportowych, brak ochrony przed przemocą, złe traktowanie ofiar przestępstw seksualnych. Zwróciła także uwagę na niewystarczający udział kobiet w procesie decyzyjnym.
Radziszewska przypomniała zeszłoroczną nowelizację kodeksu pracy, która m.in. wzmocniła ochronę pracowniczą kobiet przebywających na urlopach macierzyńskich i wychowawczych, wskazała na działania resortu sprawiedliwości, mające na celu lepszą ochronę ofiar przestępstw, działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które doprowadzić mają m.in. do uelastycznienia reżimów czasowych w prowadzeniu kariery naukowej dla osób korzystających z urlopów macierzyńskich i wychowawczych. Poinformowała o tym, że resort obrony wprowadził do ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych zapis umożliwiający otrzymanie urlopu wychowawczego, dla żołnierzy obojga płci, w takim wymiarze, jak stanowią przepisy Kodeksu pracy. Wskazała także na liczne projekty i kampanie organizowane przez instytucje państwowe, samorządy i organizacje pozarządowe, które miały na celu przeciwdziałanie dyskryminacji i wyrównywanie szans.
Wśród rekomendacji zawartych w informacji rządu znalazły się m.in. uchwalenie ustawy, która w pełni wdroży unijne dyrektywy antydyskryminacyjne, szkolenia w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji dla pracowników ministerstw i administracji centralnej, przeciwdziałanie przemocy w rodzinie, podjęcie działań na rzecz pełnego i równego udziału kobiet w instytucjach władzy krajowej, samorządowej, sądowniczej oraz instytucjach międzynarodowych, zwiększenie wysiłków na rzecz zwalczania stereotypów i postaw dyskryminujących kobiety, a także restrukturyzacja rynków pracy w celu otwarcia ich na osoby wychowujące dzieci poprzez m.in. upowszechnianie elastycznych form czasu pracy oraz rozwój rynku usług wspierających godzenie życia zawodowego z rodzinnym, a tym samym promocji partnerskiego modelu rodziny.PAP, arb