Dziesięć kotletów prezydenta

Dziesięć kotletów prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Los prezydenckich kelnerów uratowany. Ocaliło ich odejście z Kancelarii Prezydenta Piotra Kownackiego, który chciał odchudzić obsługę Lecha Kaczyńskiego.

- Rzeczywiście był pomysł uszczuplenia staffu kelnerskiego, ale, szczerze mówiąc, nie wiem, na czym stanęło. Obecnie pracujemy nad restrukturyzacją całego naszego gospodarstwa pomocniczego – mówi „Wprost" obecny szef Kancelarii Władysław Stasiak. Z naszych ustaleń wynika, że kelnerów chciał pozwalniać Piotr Konwacki. Dlaczego? – Część z nich pracuje w barku w Kancelarii Prezydenta, którego miesięczny obrót wynosi kilkaset złotych. Płacenie pracującym tam ludziom jest marnotrawstwem. Drugą grupę stanowią osoby obsługujące prezydencką parę w ośrodku na Helu. Delikatnie mówiąc, słyną one z wyjątkowej niegospodarności – mówi nam osoba zorientowana w sprawie. Na czym polega ta niegospodarność? – Na tym, że serwują prezydenckiej parze za dużo jedzenia. Zamiast podać dwa czy trzy kotlety, potrafią podać dziesięć. Łatwo się domyślić, co robią z tym, co nie zostanie zjedzone – odpowiada nasz rozmówca. Ponoć na nadmiar jedzenia na prezydenckim stole narzekała nawet Pierwsza Dama. Bez efektu.

Z ustaleń „Wprost" wynika, że decyzja o odchudzeniu kelnerskiego staffu była już podpisana. Po odejściu Kownackiego została jednak cofnięta. – Prezydent się nad nimi zlitował – tłumaczy osoba z otoczenia Kaczyńskiego. Piotr Kownacki nie chciał z nami rozmawiać na ten temat.