Dopiero zmiana decyzji narodu irlandzkiego spowodowała, że Traktat z Lizbony odżył i nie ma żadnych przeszkód, żeby go ratyfikować - oświadczył prezydent Lech Kaczyński zabierając głos przed złożeniem podpisu pod Traktatem Lizbońskim.
Prezydent w swym wystąpieniu wygłoszonym jeszcze przed złożeniem podpisu pod ratyfikacją powiedział, że "dzisiaj nadszedł dzień, z punktu widzenia naszej historii i historii Wspólnoty, bardzo istotny".
Lech Kaczyński zaznaczył, że od wielu miesięcy twierdził, że ratyfikuje Traktat Lizboński, wtedy gdy naród irlandzki zmieni swoją opinię, którą wyraził, w pierwszym referendum w 2008 roku. Irlandczycy poparli traktat w ponownym referendum 2 października b.r.
[[mm_2]] [[mm_3]]Prezydent podkreślił, że Polska jest i będzie państwem suwerennym i to Polacy a nie Irlandczycy powinni decydować o akcie ratyfikacji, ale - jak zaznaczył - w UE obowiązuje "zasada jednomyślności", wię jeśli ktoś odmówił zgody, znaczy, że traktat zakończył swój byt i dopiero zmiana decyzji narodu irlandzkiego spowodowała, że traktat odżył – powiedział.
Mówiąc o rokowaniach w sprawie traktatu prezydent podkreślił, że toczyły się w atmosferze pewnego napięcia i normalnych sporów i dyskusji, w ramach których udało się Polsce odnieść bardzo wiele sukcesów. Na czternaście spraw, które postawiliśmy, które postawił ówczesny rząd w trzynastu odnieśliśmy sukces" - powiedział Lech Kaczyński, zdaniem prezydenta dzięki stanowczości ówczesnego rządu, jego szefa, minister spraw zagranicznych Anny Fotygii i negocjatorów".
Unia musi pozostać otwarta
Prezydent wyraził nadzieję, że Unia Europejska jako "niezwykle udany, wspaniały eksperyment w dziejach ludzkości" nie zamknie się dla kolejnych państw. "Szczególnie tych, którzy znajdują się w naszej sferze cywilizacji. To nie tylko kraje bałkańskie, które 2,5 roku temu uzyskały zielone światło. To także kraje leżące na południowy wschód od Polski. To Ukraina, Gruzja. (...) Unia nie może im powiedzieć nie. (...)Nie wolno odbierać nadziei" - dodał.
Ocenił, że "Europa w stopniu większym niż dzisiaj powinna odgrywać rolę stabilizatora, eksportera stabilizacji i pokoju". "Musimy to robić w ramach wspólnoty transatlantyckiej" - podkreślił prezydent.
Buzek: Traktat wzmocni Europę
[[mm_1]]Przemawiający po prezydencie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek powiedział, że Traktat Lizboński daje nam nową siłę, nowy sposób działania w Unii Europejskiej.
"Przed chwilą Polska dołączyła do 26 innych państw, które już ratyfikowały Traktat Lizboński. Można powiedzieć: czas najwyższy. Nasi obywatele nie interesują się tak bardzo traktatami, ale bardzo interesują się tym, co my politycy potrafimy zrobić dla nich. Są ważne sprawy do rozwiązania" - mówił. Wyjaśnił, że chcą miejsc pracy, a nie chcą, by nagle w środku zimy zabrakło gazu w mieszkaniach czy by temperatura w szpitalach spadła do zera.
"Parlament Europejski będzie miał znacznie więcej do powiedzenia" - mówił Buzek podczas ratyfikacji traktatu, uznając to za świadectwo "demokratycznej potęgi UE".
"Jestem przekonany, że w niedługim czasie 27 państw UE ratyfikuje traktat i że wejdzie on w życie w tym roku. To jest ważny traktat - ważny dla Polski, ważny dla Europy" - uważa przewodniczący PE.Premier Szwecji: dziękujemy Polsce
Podpis prezydenta Lecha Kaczyńskiego pod aktem ratyfikacji Traktatu z Lizbony jest bardzo ważnym krokiem we właściwym kierunku - powiedział Fredrik Reinfeldt, premier Szwecji która przewodniczy w tym półroczu UE.
Jak dodał, "20 lat temu dzielący Europę mur berliński padł, 20 lat temu Europa ponownie została zjednoczona dla celów pokoju, dla demokracji i dlatego, żeby osiągnąć dobrobyt dla naszych obywateli". "Unia Europejska byłą siłą napędową tego rozwoju, cały czas podkreślając to, co nas łączyło, a nie to, co nas dzieliło. Polska była w samym sercu tych wydarzeń" - powiedział premier Szwecji,
Również Reinfeldt wyraził nadzieję, że wkrótce Unia poszerzy się o nowych członków.
"Dzisiaj jest czas, żeby skonsolidować tę lepszą, większą silniejszą Europę i uczynimy to dzięki Traktatowi z Lizbony. Dzisiaj prezydent Kaczyński podjął ważną decyzję, aby podpisać Traktat w imieniu Polski. Jestem bardzo wdzięczny za ten gest" - podkreślił.
"Co jest teraz ważne - to żeby Traktat Lizboński wszedł w życie" - powiedział, dodając, że nadal pod Traktatem brakuje podpisu prezydenta Czech.Donald Tusk: Polacy czują się pewniej we wspólnocie
[[mm_4]] [[mm_5]]"Traktat Lizboński jest kolejnym etapem wzmacniania europejskiej wspólnoty, która daje coraz większe poczucie bezpieczeństwa i solidarności tym najciężej doświadczonych w historii. A do takich należy nasz naród. Dzisiejszy podpis - taką mamy wszyscy nadzieję - jest końcem pewnego etapu, etapu bycia nowicjuszem we wspólnocie europejskiej" - podkreślił szef rządu.
Premier mówił, że kiedy ponad rok podpisywał Traktat w Lizbonie, nie przewidywał, że jego ratyfikacja potrwa aż tak długo i napotka na swej drodze tak poważne przeszkody". Podkreślił jednak, że Polacy mieli mniej wątpliwości, niż obywatele w wielu innych krajach Europy intuicyjnie wyczuwając, że wspólnota zagwarantuje im większe bezpieczeństwo i suwerenność.
Barroso: bez Polski nie byłoby dzisiejszej Europy
Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso powiedział, że ratyfikując Traktat z Lizbony prezydent Lech Kaczyński przypieczętował bardzo ważny rozdział w historii Polski i Unii Europejskiej.
Jak powiedział, Traktat Lizboński daje instrumenty potrzebne do skutecznego, demokratycznego i przejrzystego reagowania na problemy Europy. "Pod wieloma względami traktat to zamknięcie pierwszego etapu rozszerzenia, podczas którego uczyliśmy się nowego sposobu działania i nawiązywania nowych kontaktów" - dodał szef KE.
Dziękował jednocześnie polskim politykom za rolę, jaką odgrywają. Jak podkreślił, to Polak jest pierwszym przewodniczący Parlamentu Europejskiego, który pochodzi z nowych krajów członkowskich.
Barroso zwrócił też uwagę, że polski prezydent ratyfikował Traktat z Lizbony w tej samej sali, w której odbywały się historyczne rozmowy Okrągłego Stołu. "Należy oddać hołd Polsce, bez polskiej walki o wolność nie mielibyśmy zjednoczonej Europy, którą mamy dzisiaj" - zaznaczył szef KE.
Złośliwe pióroUroczystość rozpoczęła się punktualnie o godz. 12. w Pałacu Prezydenckim. Obecni na niej byli: premier Donald Tusk, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, a także korpus dyplomatyczny.
W trakcie podpisywania wydarzy się drobny incydent. Pióro, którym prezydent miał złożyć podpis odmówiło posłuszeństwa. Na szczęście urzędnicy Kancelarii Prezydenta byli na to przygotowani i natychmiast podali prezydentowi drugie pióro.
Co z Pragą?
Po dokończeniu ratyfikacji przez Lecha Kaczyńskiego do wejścia w życie dokumentu będzie brakowało podpisu prezydenta Czech Vaclava Klausa. W piątek Klaus podczas spotkania z Jerzym Buskiem powiedział, że chce, by jego kraj otrzymał te same ograniczenia w stosowaniu dołączonej do Traktatu z Lizbony Karty Praw Podstawowych co Wielka Brytania i Polska. To jest jego warunek podpisania ratyfikacji Traktatu z Lizbony.
Buzek ma na ten temat rozmawiać z przewodniczącym KE i premierem Szwecji. Aby reforma Wspólnoty mogła wejść w życie od 2010 roku, do grudnia musi się zakończyć procedura ratyfikacji przez wszystkie kraje.
Przed Pałacem Prezydenckim zebrała się kilkudziesięcioosobowa grupa przeciwników Traktatu Lizbońskiego.
pap, em