Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski broni urzędników Ministerstwa Skarbu Państwa oskarżonych przez CBA o faworyzowanie katarskich inwestorów w trakcie przetargu podczas którego usiłowano sprzedać majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie - o czym jako pierwszy poinformował w niedzielę "Wprost". - To była dramatyczna próba ratowania produkcji statków, a ta politycznie rozdmuchana afera zaszkodzi wyłącznie stoczniom – uważa Komorowski.
Stenogramy rozmów nagranych przez CBA, których fragmenty ujawnił "Wprost", wskazują, że inwestor z Kataru, który wygrał przetarg na zakup majątku stoczni, był faworyzowany przez resort skarbu. Działo się tak pomimo tego, że przedstawiciele rządu niewiele o spółce wiedzieli. W całej transakcji pośredniczył libański handlarz bronią.
"CBA zniszczyło stocznie"
Handlować można z każdym
"CBA zniszczyło stocznie"
- Błędy urzędnicze nie zasługują na miano afery – skomentował całą sprawę marszałek. - Mam wrażenie, że to była dramatyczna próba ratowania stoczni. Jest tylko pytanie, czy w sytuacji dramatycznej warto się tak daleko posuwać, żeby tę szansę uchwycić – dodał.
Komorowski oskarżył CBA o to, że ujawniając niejasne kontakty urzędników resortu skarbu i Agencji Rozwoju Przemysłu z Katarczykami w październiku, a nie w kwietniu, kiedy zdobyło informacje na ten temat, działało nie jako instytucja państwowa, lecz jako jeden z graczy politycznych. Ponadto zdaniem Komorowskiego CBA ujawniając stenogramy może doprowadzić do ostatecznego upadku stoczni - Zrobienie afery ze sprawy, która się przecież wiele miesięcy temu już skończyła tym, że Katarczycy zostawili 40 milionów w Polsce i nie weszli w transakcję, grzebie do końca szansę na pozytywne rozstrzygnięcia dla Stoczni Szczecińskiej i Gdyńskiej. Żaden poważny kontrahent nie wejdzie w żadne porozumienia w takiej sytuacji. A żaden urzędnik nie podejmie odważniejszej decyzji – ocenił marszałek.Handlować można z każdym
Pytany o zastrzeżenia co do pośrednika – libańskiego handlarza broni – Komorowski odparł: - Z tego co słyszałem, w krajach arabskich handluje się ropą lub bronią. Zresztą prezydencki minister Draba, biorąc tego pana prezydenckim samolotem do Gruzji, też o tym wiedział. Jeśli byśmy chcieli, żeby nasze firmy zbrojeniowe robiły interesy wyłącznie ze świętymi Franciszkami, skazalibyśmy ten przemysł na kompletną indolencję - argumentował.
TVN24, arb