"Biorąc pod uwagę trudną sytuację rządu pan prezydent jest gotów nawet już jutro powołać nowych ministrów" - podkreślił Stasiak.
Jak dodał, wnioski o powołanie Jerzego Millera na stanowisko ministra spraw wewnętrznych i administracji, Krzysztofa Kwiatkowskiego na stanowisko ministra sprawiedliwości oraz Adama Giersza na stanowisko ministra sportu i turystyki wpłynęły do Kancelarii Prezydenta we wtorek po godz. 16.
Stasiak podkreślił też, że otrzymał informację, iż we wtorek między godz. 14 a 15 do Kancelarii Premiera wpłynęły podpisane przez prezydenta postanowienia o odwołaniu ministrów: sportu - Mirosława Drzewieckiego, sprawiedliwości - Andrzeja Czumy oraz spraw wewnętrznych i administracji - Grzegorza Schetyny.
Stasiak podkreślił, że po raz pierwszy w historii Kancelaria Premiera wystąpiła do prezydenta z pisemną prośbą, żeby odwołanie ministrów odbyło się nie podczas ceremonii w Pałacu Prezydenckim, ale żeby postanowienia w tej sprawie zostały wysłane.
Jak zaznaczył, Lech Kaczyński był niezmiernie zdziwiony taką formą odwoływania ministrów zaproponowaną przez Kancelarię Premiera.
Według niego, zdarzało się czasami, iż ktoś nie przybywał na ceremonię odwołania, ale nigdy wcześniej nie było oficjalnej prośby ze strony Kancelarii Premiera o wysłanie postanowień prezydenta odwołujących ministrów.
Stasiak poinformował też, że wnioski o odwołanie ministrów wpłynęły do Kancelarii Prezydenta w poniedziałek po południu. Jak dodał, Lech Kaczyński podpisał je bez zwłoki.
Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak mówił w TVN24, że "dzisiaj są ważniejsze rzeczy na głowie" niż ceremonia odwołania ministrów u głowy państwa. "Żaden z tych ministrów nie miał ochoty uczestniczyć w tego rodzaju spektaklu" - powiedział.
Pytał, dlaczego "mamy czynić z tego jakiś szczególny teatr". "Ważne są powołania, ważna jest kontynuacja, ci ministrowie ustępują, dlatego, że prosili o tę dymisję, dlatego, żeby pozostawać poza podejrzeniami całość rządu" - tłumaczył.
Natomiast Schetyna pytany wieczorem w "Kropce nad i" w TVN24 o formę odwołania jego i dwóch innych dotychczasowych ministrów powiedział, że "nie ma kłopotów z podejmowaniem czy nominacji, czy dymisji", takie było po prostu ustalenie.
"Dymisję organizuje kancelaria premiera z Kancelarią Prezydenta, ja ją tylko odbieram. Tak się stało" - dodał. Przyznał, że to nie było jego wola, żeby odwołanie nastąpiło w takiej formie, ale - jak zastrzegł - nie była to też żadna "demonstracja".
Schetyna, Czuma i Drzewiecki odeszli z rządu w związku z tzw. aferą hazardową. Według materiałów CBA, prominentni politycy PO: Drzewiecki oraz b. szef klubu PO Zbigniew Chlebowski mieli - podczas prac nad projektem zmian w tej ustawie - lobbować na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. W ubiegłą środę premier poinformował, że z rządu odchodzą kolejne osoby: Grzegorz Schetyna, Andrzej Czuma i wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld.pap, keb