"W CBA nie było czystki"
Rzecznik rządu zapowiedział też, że p.o. szef CBA Paweł Wojtunik w ciągu najbliższych tygodni przedstawi informację na temat zmian kadrowych w Biurze po odejściu jego dotychczasowego szefa Mariusza Kamińskiego.
Graś odniósł się do wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że Kamiński jest ideowcem, który został usunięty ze stanowiska szefa CBA, bo wykrył dwie afery dotykające osób wysoko postawionych w obecnej władzy. Według prezydenta również kolejne odwołania w CBA pokazują, że "idzie o wielką czystkę". - To jest nieprawdziwe stwierdzenie. Niczego innego po panu prezydencie się nie spodziewaliśmy - powiedział rzecznik rządu. - On udowadnia od dłuższego czasu, że najlepszym premierem dla niego był jego brat. Nie ukrywa, że bardzo wyraźnie wspiera tylko jedną partię, jedną opcję na scenie politycznej. Nigdy nie ukrywał swoich sympatii dla Mariusza Kamińskiego - podkreślił Graś.
Biuro jak sekta
Mówiąc o zmianach kadrowych Graś zwrócił uwagę, że wiele dymisji było spowodowanych wolą samych funkcjonariuszy CBA. - Kiedy tylko pojawił się pierwszy sygnał o możliwości odwołania Mariusza Kamińskiego, to od razu z wnętrza Biura zaczęły płynąć sygnały, że część kierownictwa odejdzie wraz z nim. To jest zachowaniem dziwnym, bo bardziej przypomina zachowanie sekciarskie, a nie funkcjonariuszy państwowych. Podkreślił, że zwolnienia i odejścia "w żaden sposób" nie wpływają na funkcjonowanie Biura.
Wadium z kosmosu?
Rzecznik rządu odniósł się też do stwierdzenia prezydenta, który, odnosząc się do sprawy sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, powiedział, że "jeśli ktoś mówi, że to nie jest afera, to znaczy mówi wprost: ustawienie przetargów, czyli wskazywanie z góry kto ma wygrać, nie jest aferą". Ocenił również, że "smaku" tzw. aferze stoczniowej dodaje fakt, że kontrahent, który miał wygrać w przetargu, "nie istniał". W odpowiedzi na te słowa Graś ironizował: - Jeśli tego inwestora nie było, jak twierdzi opozycja, czy jak twierdzi część mediów, to w takim razie 8 mln euro, które inwestor wpłacił na konto i które na tym koncie leży, musiało przylecieć z kosmosu. Podkreślił, że nie było "żadnego ustawianego przetargu".
Graś bronił również atakowanego przez prezydenta ministra skarbu Aleksandra Grada. - Jeśli grzechem jest zrobienie wszystkiego przez pana ministra Grada, przez pana premiera, przez rząd, zrobienie rzeczywiście wszystkiego, by pozyskać i znaleźć jakiegokolwiek inwestora na stocznie, to tak, popełniliśmy ten grzech - powiedział Graś. Dodał, że "trzeba pamiętać, iż proces sprzedaży majątku stoczniowego nie został zakończony, wchodzi teraz w bardzo ważną fazę i mamy nadzieję, że jacyś inwestorzy się pojawią, zainteresowani tym majątkiem".
Polskie Radio, arb