Legitymacja dla skrajności
Przeciwnicy dopuszczenia Griffina do udziału w programie, w którym wystąpił również minister sprawiedliwości Jack Straw, argumentują, że BNP nie jest taką samą partią jak inne, ponieważ głęboko polaryzuje opinię, szermuje hasłami rasistowskimi, ma faszystowski rodowód i gdyby miała dojść do władzy, to zlikwidowałaby wolność słowa. Uczestnicy protestu oskarżali BBC o to, że "przygotowała dla Griffina czerwony dywan", "nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji tego, co robi", "legitymizuje polityka, który kwestionuje Holokaust", "udostępnia mu platformę komunikacji", "daje zły przykład innym nadawcom, którzy teraz będą go dopuszczać do swoich programów".
Brown: BBC ma prawo wybierać gości
Zaproszenie Griffina wywołało dyskusję w rządzie i parlamencie. Przeciwko wypowiedzieli się m.in. ministrowie ds. Walii Peter Hain oraz kultury, mediów i sportu Ben Bradshaw. Również laburzystowski poseł Izby Gmin Andrew Slaughter skrytykował BBC, wskazując, iż występy telewizyjne przyniosły rozgłos m.in. Jean-Marie Le Penowi. Premier Gordon Brown w wywiadzie dla radia Yorkshire nazwał BNP partią "rasistowską i sekciarską" ale uznał, że BBC ma prawo zapraszać kogo chce. Przestrzegł zarazem wyborców przed głosowaniem w najbliższych wyborach na BNP w proteście przeciwko partiom głównego nurtu politycznego.
Rosnące wpływy BNP
BNP wywodzi się z działającej w latach 70. skrajnie prawicowej, neofaszystowskiej organizacji National Front (Front Narodowy). W latach 80. NF był na marginesie, ale w połowie lat 90. uaktywnił się i zmienił nazwę na BNP. Stojący na jego czele od 1995 r. Griffin bez powodzenia kandydował do parlamentu w 2001 r., ale w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego zdobył dla BNP jeden z dwóch mandatów. W 2005 r. w wyborach powszechnych na BNP oddano 0,7 proc. głosów, a w wyborach do PE już blisko 6 proc. W całym kraju partia ma 58 radnych na ogólną liczbę ponad 20 tys.. Reprezentowana jest też w radzie miejskiej Londynu.
PAP, arb