Joanna Senyszyn na swoim blogu ostro atakuje kościół za praktykę unieważniania małżeństw kościelnych. Eurodeputowana SLD podkreśla, że biskupi unieważniając małżeństwa skazują pochodzące z nich dzieci na status bękartów. "Hipokryci udają, że produkują bękarty z miłości do swoich wiernych" - oburza się eurodeputowana.
Senyszyn zwraca uwagę, że Kościół ortodoksyjny w takich sprawach jak "antykoncepcja, seks, aborcja i in vitro" w kwestii unieważnienia sakramentu małżeństwa wychodzi naprzeciwko oczekiwaniom wiernych i "pod byle pretekstem, tysiącami unieważnia małżeństwa". Według Senyszyn to wina zarówno hipokryzji Kościoła, jak i polskich katolików.
Senyszyn zwraca jednak uwagę, że zarówno małżonkowie, jak i biskupi zapominają przy tym o dzieciach. "Kościół zajmuje wygodne, ale z gruntu fałszywe stanowisko, że dzieci te pochodzą z prawowitych, w dodatku sakramentalnych związków. W rzeczywistości - skoro sąd biskupi uznał, że małżeństwa w ogóle nie było - są to dzieci w pełnym znaczeniu tego słowa nieślubne" - podkreśla europosłanka. Jej zdaniem "dla przyjemności zawarcia kolejnego małżeństwa" rodzice nie wahają się uczynić swoje dzieci bękartami, a co gorsza pomagają im w tym biskupi. "Status tych dzieci to podstawowy problem moralny unieważniania małżeństw. Wstydliwy, niewygodny, zbywany kłamstwami, że wszystko jest w porządku. Otóż nie jest" - zaznacza eurodeputowana.
onet.pl, arb
Katolicyzm postmodernistyczny
"Prawdziwy Polak-katolik pragnie kościelnego ślubu. Z oblubienicą w bieli, z mirtowym wiankiem, przynajmniej na głowie, z pompą, gośćmi i weseliskiem. To takie urocze, że grzechem byłoby ograniczać się tylko do jednej uroczystości w życiu. Wszak oprócz tego, że nasz bohater jest katolikiem, jest zarazem człowiekiem doby postmodernizmu, który czuje niechęć do wszelkiej trwałości" - ironizuje eurodeputowana, która sugeruje, że biskupi są gotowi unieważnić niemal każde małżeństwo za odpowiednią cenę.
Wygodne kłamstwaSenyszyn zwraca jednak uwagę, że zarówno małżonkowie, jak i biskupi zapominają przy tym o dzieciach. "Kościół zajmuje wygodne, ale z gruntu fałszywe stanowisko, że dzieci te pochodzą z prawowitych, w dodatku sakramentalnych związków. W rzeczywistości - skoro sąd biskupi uznał, że małżeństwa w ogóle nie było - są to dzieci w pełnym znaczeniu tego słowa nieślubne" - podkreśla europosłanka. Jej zdaniem "dla przyjemności zawarcia kolejnego małżeństwa" rodzice nie wahają się uczynić swoje dzieci bękartami, a co gorsza pomagają im w tym biskupi. "Status tych dzieci to podstawowy problem moralny unieważniania małżeństw. Wstydliwy, niewygodny, zbywany kłamstwami, że wszystko jest w porządku. Otóż nie jest" - zaznacza eurodeputowana.
onet.pl, arb