Na szczytach Platformy doszło do kolejnego spięcia. Tym razem miedzy nowym kierownictwem klubu a szefem partii Donaldem Tuskiem. Prezydium klubu chciało, by przewodniczącym sejmowej komisji finansów został zdymisjonowany wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Kandydaturze sprzeciwił się jednak sam Tusk – ustalił „Wprost”.
- Nic takiego nie miało miejsca. Od razu dostałem propozycję objęcia funkcji wiceszefa komisji „Przyjazne Państwo" i ją przyjąłem – mówi „Wprost" sam Szejnfeld. Jego słowom zaprzecza jednak wiceprzewodnicząca komisji finansów Anita Błochowiak z SLD. – O tym, że szefem naszej komisji miał być Szejnfeld wiem od kolegów z PO i PSL, którzy otwarcie to zapowiadali. Platforma wycofała się jednak z tego pomysłu - mówi Błochowiak. Jej wersję potwierdzają także inni rozmówcy „Wprost". Z naszych ustaleń wynika, że plan Platformy zakładał wciągnięcie Szejnfelda do składu sejmowej komisji finansów i wybranie go przewodniczącym na następnym posiedzeniu Sejmu. Ostatecznie szefem komisji został jednak inny poseł PO, Paweł Arndt.
Dlaczego doszło do zmiany planu? Z ustaleń „Wprost" wynika, że kandydaturze Szejnfelda sprzeciwił się sam Tusk. – Ustawa hazardowa prędzej czy później trafi do komisji finansów. Premier nie chciał, by zajmował się nią ktoś, kto odszedł z rządu w związku z aferą dotyczącą tej ustawy – twierdzi nasz rozmówca w otoczeniu szefa rządu.