Pióro, którym prezydent Lech Kaczyński zamierzał podpisać akt ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego będzie zlicytowane, a pieniądze - zgodnie z wolą głowy państwa - mają trafić do dzieci z porażeniem mózgowym.
Prezydencki minister Paweł Wypych zapowiedział że Kaczyński "chciałby, aby pieniądze ewentualnie pozyskane z licytacji tego pióra trafiły do dzieci potrzebujących". - To pióro jest mimo wszystko słynniejsze, to jest tak trochę, jak filateliści cenią najbardziej te znaczki przypadkiem niewłaściwie wydrukowane - tłumaczył Wypych.
Dwa tygodnie temu prezydent ratyfikował Traktat, co nie obyło się bez drobnych przeszkód. Okazało się, że pióro, którym prezydent miał podpisać akt ratyfikacji, nie działa. Ostatecznie Lech Kaczyński złożył podpis innym długopisem.
W liście Kancelarii do prezes Fundacji "TVN Nie jesteś sam" Bożeny Walter, czytamy, że "pióro postanowiło zdobyć rozgłos medialny i zachęcić do zakupu zarówno euroentuzjastów, pragnących szczycić się posiadaniem przedmiotu, którym miał zostać podpisany historyczny dokument, jak i eurosceptyków, pragnących uhonorować je za swoisty opór przed podpisaniem Traktatu".
PAP, arb