Aleksander Kwaśniewski namawia Jerzego Szmajdzińskiego do startu w wyborach prezydenckich. Jednak prawdziwym celem walki nie ma być Pałac Prezydencki, ale odbicie SLD z rąk Grzegorza Napieralskiego. Jeśli to się uda, to następnym krokiem może być kolejna próba utworzenia nowej, centrolewicowej partii politycznej.
Były prezydent niejednokrotnie publicznie wskazywał, że kandydatem lewicy na prezydenta powinien być właśnie wicemarszałek Jerzy Szmajdziński. Na Szmajdzińskiego wskazuje też były przewodniczący Sojuszu, mocno związany z byłym prezydentem Wojciech Olejniczak. Ale kampania prezydencka może być tylko pretekstem, by grając Szmajdzińskim, odbić Napieralskiemu partię. Tym bardziej, że niezadowolenie w szeregach Sojuszu z obecnego szefa rośnie.
Kawka z prezydentem
Część działaczy SLD jest zdania, że do próby sił musi dojść jak najszybciej - czyli już na grudniowej konwencji. Buntownikom odwagi dodaje były prezydent. - Kwaśniewski rozmawia z częścią posłów. Zaprasza ich na kawkę i przekonuje, że lewica potrzebuje zmian - mówi jeden ze stronników Napieralskiego w SLD.
"Dziennik Gazeta Prawna", arb