To wielkie ustępstwo
Porozumienie tworzy także rząd, w którym strony podzielą się władzą, a także zobowiązuje je do uznania wyników wyborów prezydenckich zaplanowanych na 29 listopada. Micheletti nazwał porozumienie "wielkim ustępstwem ze swojej strony". Ujawnił, że jednym z warunków jest zrezygnowanie przez zagraniczne mocarstwa z sankcji, przywrócenie pomocy, którą obcięto po obaleniu Zelayi oraz wysłanie obserwatorów na wybory prezydenckie. Zelaya pozytywnie ocenił kompromis, choć nie jest jasne, czy ma szansę wygrać w głosowaniu w parlamencie. - To (porozumienie) oznacza mój powrót do władzy w najbliższych dniach i pokój dla Hondurasu - oznajmił w radiu Globo.
Sukces USA?
AP zauważa, że jeśli porozumienie się utrzyma, to może stać się bardzo potrzebnym sukcesem w polityce zagranicznej USA. Waszyngton wysłał grupę wyższych rangą dyplomatów, by przyciągnąć obie strony konfliktu do stołu rokowań. Kryzys polityczny w Hondurasie trwał od czterech miesięcy. 28 czerwca Zelaya został wydalony z kraju po tym, jak popadł w niełaskę honduraskiego Sądu Najwyższego, wojska oraz konserwatywnej opozycji. W kraju powstał tymczasowy rząd, a Micheletti stał się faktycznym prezydentem. We wrześniu Zelaya powrócił potajemnie do Hondurasu i skrył się w ambasadzie Brazylii, skąd rozpoczął dialog z rządem. Na uregulowanie kryzysu nalegały USA i Organizacja Państw Amerykańskich.
pap, dar