53 proc. ankietowanych sądzi, iż Blair (brytyjski premier w latach 1997-2007) jest nieodpowiednią osobą na funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej ("prezydenta" UE); 36 proc. jest przeciwnego zdania.
48 proc. nie chce, by Miliband objął stanowisko wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej ("ministra spraw zagranicznych" UE) wobec 29 proc., którzy chętnie by go widzieli w tej roli.
Obie funkcje przewidziane są w Traktacie Lizbońskim. Wyścig do nich rozpoczął się, mimo, że traktat jeszcze nie został ratyfikowany przez wszystkie państwa i nie wszedł w życie.
Ten sam sondaż wskazuje na wysokie poparcie dla lidera opozycyjnej partii konserwatywnej Davida Camerona. 42 proc. wyborców poparłoby torysów, gdyby wybory do Izby Gmin odbyły się teraz (są oczekiwane w maju przyszłego roku). Na laburzystów głosowałoby 25 proc. ankietowanych. 21 proc. wyborców popiera Liberalnych Demokratów.
Jeśli torysom uda się potwierdzić w wyborach ten wynik, to w liczącej 646 posłów Izbie Gmin będą mieli bezwzględną przewagę 111 mandatów.
Tylko 2 proc. zadeklarowało poparcie dla skrajnie prawicowej Brytyjskiej Partii Narodowej.
"Sunday Telegraph" twierdzi, iż Tony Blair nie zrezygnował z ambicji zostania pierwszym prezydentem UE mimo, że francuski prezydent Nicolas Sarkozy, który go wcześniej popierał, teraz zmienił zdanie.
Gazeta powołuje się na nieoficjalne doniesienia z niedawnego szczytu UE, sugerujące, iż funkcję unijnego prezydenta powinien objąć polityk z obozu centroprawicowego, zaś unijnego ministra spraw zagranicznych - z centrolewicowego. Taki układ sprzyjałby kandydaturze Milibanda.
Inny tygodnik "Sunday Times" twierdzi, iż premier Gordon Brown "dyskretnie w kuluarach wspiera kandydaturę Milibanda".
Według gazety Miliband prowadził tajne rozmowy z brukselskimi politykami w tej sprawie i popiera go Martin Schulz - lider frakcji socjalistów w Parlamencie Europejskim.