Polacy przy urnach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Frekwencja w dzisiejszych wyborach - jak się spodziewano - nie będzie wysoka. Z nieoficjalnych informacji wynika, że do godziny 15.00 wyniosła około 30 proc.
Mimo nawoływań ze strony wielu osobistości życia publicznego i mimo że abp Józef Życiński określił, że nieobecność przy urnie byłaby "gestem Piłata", trudno frekwencję w tegorocznych wyborach nazwać wysoką.

Frekwencja, a nie sam wynik wyborów będzie znakiem, czy jesteśmy mądrzy - uważa wicemarszałek Senatu i lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk - Każdy ma swoje gusta nie tylko w polityce, uzasadnia.

Optymizm w tej sprawie prezentuje lider "Samoobrony" Andrzej Lepper. "Uważam, że zagłosuje ponad 60 proc. uprawnionych", twierdzi. Podobnie przewodniczący PSL i PiS Jarosław Kalinowski i Lech Kaczyński przewidują ponad 50-proc. obecność wyborców w lokalach wyborczych.

Tymczasem najwyższą frekwencję - ok. 50-proc. - odnotowano dotychczas w Gdańsku. Nieco mniejszą - około 30-40-proc. w okręgu koszalińskim, w Szczecinie i w Gorzowie ok. 20-30 proc.

W Rzeszowie w niektórych obwodach wyborczych frekwencję szacuje się na ok. 35 proc., nieco wyższą zanotowano w niektórych podrzeszowskich wsiach.

"Wśród tych, którzy już głosowali dominują wyborcy między 40-50 rokiem życia " - powiedział jeden z członków obwodowej komisji wyborczej w Rzeszowie.

W jednej z podszczecińskich gmin - Dobrej Szczecińskiej - zabrakło miejsca w urnie wyborczej i trzeba było postawić nową. Prawdopodobnie jednak nie oznacza to wysokiej frekwencji. Gmina ta w ostatnim czasie podwoiła liczbę mieszkańców (wielu szczecinian przeprowadziło się tam z miasta), zaś urny pozostały stare.

em, pap