Konflikt na linii Wenezuela - Kolumbia trwa do dawna
Stosunki między Wenezuelą a Kolumbią są bardzo napięte, a na granicy dochodzi do starć między żołnierzami a kolumbijską lewicową partyzantką i prawicowymi ugrupowaniami paramilitarnymi. Profesor politologii Elsa Cardoso z Central University w Bogocie sugeruje, że agresywna retoryka Chaveza oraz jego decyzja o wysłaniu na granicę żołnierzy, to "zasłona dymna", która ma odwrócić uwagę publiczną od palących problemów wewnętrznych Wenezueli.
Lider opozycji Julio Borges zaapelował Chaveza do podjęcia rozmów z rządem w Bogocie, by załagodzić napięcia miedzy obu państwami i "rozwiązać problem permanentnego zagrożenia ze strony nielegalnych ugrupowań paramilitarnych i partyzantów".ONZ pomoże?
Rząd Kolumbii zwróci się do Rady Bezpieczeństwa ONZ i Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) by zaprotestować przeciw "groźbom wojny" ze strony Wenezueli - głosi wydany w niedzielę wieczorem oficjalny komunikat rządu w Bogocie. Wcześniej w niedzielę prezydent Wenezueli Hugo Chavez powiedział, że nakazał siłom zbrojnym, by były przygotowane na konflikt z Kolumbią. Chavez oskarżył też USA o prowokowanie wojny i dodał, że rosnące napięcie między Caracas a Bogotą może doprowadzić do konfliktu, który "mógłby się rozciągnąć na cały kontynent".
Prezydent Kolumbii Alvaro Uribe poinformował w komunikacie, wydanym kilka godzin po wystąpieniu Chaveza, że "Kolumbia nie popełniła i nie popełni żadnego aktu agresji (...) i jest otwarta na szczery dialog". Stosunki między Wenezuelą a Kolumbią są od dawna napięte, a pogorszyły się jeszcze, gdy pod koniec października Bogota i Waszyngton podpisały porozumienie w sprawie szerszego dostępu dla militarnego personelu USA do kolumbijskich baz wojskowych. Chavez określił to jako "zagrożenie dla bezpieczeństwa regionu".
Na granicy dochodzi do starć między wenezuelskimi żołnierzami a kolumbijską lewicową partyzantką i prawicowymi ugrupowaniami paramilitarnymi.
PAP, dar