Lewica ślepa na zbrodnie komunizmu
Prasa przypomina wypowiedzi znanych amerykańskich komentatorów z lat 80., którzy bagatelizowali zbrodnie komunizmu, oraz obojętność Zachodu na cierpienia mieszkańców krajów ówczesnego bloku sowieckiego, w ciągłej nadziei na poprawę stosunków USA z ZSRR. "Media nagle zainteresowały się wydarzeniami przełomu lat 80. i 90. po okresie wcześniejszej obojętności wobec systemów komunistycznych. Do dziś istnieje niewielka publiczna świadomość okrucieństw na wielką skalę, zabójstw i łamania praw człowieka, które miały miejsce w państwach komunistycznych, zwłaszcza jeśli porówna się ją z wiedzą na temat Holokaustu i nazizmu" - pisze w "Washington Post" Paul Hollander, socjolog z Uniwersytetu Massachusetts, emigrant z komunistycznych Węgier.
Demokraci ocaliliby ZSRR?
Kontynuując ten wątek, "Washington Times" wykorzystał rocznicę do ataku na prezydenta Baracka Obamę jako polityka Partii Demokratycznej, która - jak przypomina prawicowy dziennik - "była po drugiej stronie politycznego podziału w czasach prezydentury Reagana" i z którą związani byli jego krytycy, zwolennicy ustępstw wobec komunistycznej Rosji. "Gdyby partia ta była wtedy u władzy, nie mamy wątpliwości, że Związek Sowiecki przetrwałby dłużej" - pisze gazeta, zdaniem której Obama "podjął słuszną decyzję", nie jadąc na obchody rocznicowe do Berlina, ponieważ "nie powinien próbować łączyć swojej osoby z tym historycznym momentem".
PAP, arb